« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mademoisele
mademoisele

2012-09-25 20:16

|

Poród i Połóg

Cesarka a poród rodzinny.

Jak to jest, kiedy jest cięcie cesarskie? Bo przecież to poważna operacja, więc obecność ojca dziecka jest niemożliwa? Czy jednak przyszły tatuś może być przy przyjściu na świat swojego dziecka, mimo że nie rodzi się ono siłami natury?

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mademoisele

Teoretycznie może być, ale w praktyce jest z tym ciężej:( Wiem z doświadczenia
możesz jaśniej??

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dorota1983

U mnie nie ma z tym żadnego problemu, ojciec moze być przy porodzie podczas cc jezeli odbywa się ono w sposób "normalny" - czyli znieczulenie zewnątrzoponowe. Natomiast przy całkowitym jest to nie mozliwe

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
doloris

U mnie bedzie obecny na sali, przebrany , siedzi kolo glowy za kotara wiec nie widzi jak tna. Pierwszy ma dziecko na rekach potem zaraz do mnie i potem je waza itd.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mademoisele

Teoretycznie może być, ale w praktyce jest z tym ciężej:( Wiem z doświadczenia
możesz jaśniej??
Dokładnie tak jak napisala koleżanka, że jeśli cesarka jest planowana i znieczulenie równiez jest zaplanowane na "nienarkozowe" to w niektórych szpitalach pozwalają na obecność drugiej osoby przy cięciu. Stoi wtedy za Twoją głową i i tak g...o widzi bo wszytsko zasłania mu parawan, ktory masz rozłożony na piersi. Jedynie szybiciej niz Ty zobaczy dziecko. A w moim przypadku było tak, że pierwszą i drugą cesarkę miałam robioną jako jedyną metodę zakończenia porodu więc nie były zaplanowane to tez tatusia na salę operacyjną nikt nie zapraszał. Natomiast 3 cesarka była zaplanowana od pierwszej wizyty i wtedy mogłam sobie zażyczyć, żeby mój ślubny dzielnie mi towarzyszyl w tej przyjemności ale mój gin wytłumaczyl mi, że to jest calkowicie "poroniony" pomysł-bo to jest jednak operacja. I jak sie okazalo jego przeczucia okazaly się zbawienne bo na sali operacyjnej znieczulono mnie tak jak zawsze czyli zewnatrzoponowo, zacewnikowano, porozkładano wszystko co było konieczne i przy pierwszej probie nacięcia skóry w wiadomej okolicy okazało się, że... znieczulenie nie działa a ja wszystko czuję!!! I wtedy dopiero zaczął się cyrk bo 1 anesezjolog chciał dodac więcej srodka znieczulajacego podczas gdy chirurg i ginekolog twierdzili, ze nie ma czasu na to i trzeba usypiac. Tak więc dobrze się stało, że tata stał sobie za drzwiami i nie musiał tego oglądać. I od tego czasu a było to 4 lata temu absolutnie nie ma mozliwości, żeby w szpitalu w którym rodziłam byl ktos obecny przy cięciu.
japierdziu ! to mnie nastraszyłaś. oberwało mi sie po uszach za tą ciekawość. ;)