« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ancia415
ancia415

2014-08-10 08:52

|

Uwagi i opinie

Co byscie zrobiły w takiej sytuacji...

nie pamietam czy zadawałam to pytanie ale przypomniało mi sie ta sytuacja po przeczytaniu bloga jednej z dziewczyn. Jest u nas lekarz, który jest ordynatorem szpitala. Wizyty ma tylko prywatnie. Podobno jest bardzo dobrym fachowcem ale jak usłyszałam jego zarty to nie moglam sie przemoc by do niego chodzic...

Do kobiet zwraca sie "bardzo otwarcie" ale mniejsza juz o to. Robiac USG jednej z kolezanek mówi, ze dziecko ma downa i na koniec wizyty ze zartował. A do 2 dziewczyny, ze dziecko nie ma palców i po paru minutach ze to taki zart. Nie musze mówic co poczuły dziewczyny, ale ja za taki zart bym chyba go udusiła....

A wy byscie jak sie zachowały??

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
3xmama

Chyba bym złożyła skargę.
U mnie w szpitalu też mamy takiego żartownisia, ale on ma chamskie żarty i nie na temat zdrowia dzieci - kobiety na porodówce zamiast krzyczeć się śmieją. Byłam u niego na usg i potwierdzając, że mamy córę powiedział "mamy cipę" :P

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka

Omijalabym z daleka , a jeśli zdarzyłoby się mu pozwolic na żarty z mojej osoby w sytuacji np w szpitalu, to złożyłabym skargę. Poza tym zadbalabym o negatywny PR w sieci np na www.znanylekarz.pl

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kaonn

Skoro do niego chodzi się tylko prywatnie to po zakończeniu takiej wizyty powiedziałabym- "ile się należy? Już płacę" po czym bez słowa skierowałabym sie w stronę drzwi i dopiero tam powiedziałabym "żartowałam". A na lekarza od razu zgłsiłabym skargę do okręgowej izby lekarskiej i polskiego towarzystwa ginekologów.

U mnie w szpitalu tez jest lekarz który ma specyficzne poczucie humoru i jest bardzo "otwarty" na różnego rodzaju insynuacje tematyczne ale sama bylam swiadkiem tego jak kobieta zwróciła mu uwagę słowami: Panie doktorze jestesmy w szpistalu a nie na imprezie wiec bardzo pana proszę o zmianę słownictwa. Jak będzie po wszystkim zapraszam na piwo, schlejemy się jak świnie i będziemy pierd...ic o seksie w każdej pozycji ale teraz proszę się skupić na tym, że za chwilę prawdopodobnie urodzę swoje pierwsze dwoje dzieci na raz i nie mam ochoty na tego typu zarty".
Rozmowa odbyła sie na sali ogólne przy mnie (byłam 2gą pacjentką) a tamta babka była przygotowana do cc z powodu ciąży bliźniaczej. Lekarz przeprosił i nie było problemu. A na drugi dzień babka dostała dla dzieciaczkó 2 ogromne misie z tekstem, że to dla dzieci, z powodu tego, że jeszcze bedąc w ciąży ich matka musiała sie denerwować słuchając niewybrednych haseł lekarza. To sie nazywa miec gest.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka

Skoro do niego chodzi się tylko prywatnie to po zakończeniu takiej wizyty powiedziałabym- "ile się należy? Już płacę" po czym bez słowa skierowałabym sie w stronę drzwi i dopiero tam powiedziałabym "żartowałam". A na lekarza od razu zgłsiłabym skargę do okręgowej izby lekarskiej i polskiego towarzystwa ginekologów.

U mnie w szpitalu tez jest lekarz który ma specyficzne poczucie humoru i jest bardzo "otwarty" na różnego rodzaju insynuacje tematyczne ale sama bylam swiadkiem tego jak kobieta zwróciła mu uwagę słowami: Panie doktorze jestesmy w szpistalu a nie na imprezie wiec bardzo pana proszę o zmianę słownictwa. Jak będzie po wszystkim zapraszam na piwo, schlejemy się jak świnie i będziemy pierd...ic o seksie w każdej pozycji ale teraz proszę się skupić na tym, że za chwilę prawdopodobnie urodzę swoje pierwsze dwoje dzieci na raz i nie mam ochoty na tego typu zarty".
Rozmowa odbyła sie na sali ogólne przy mnie (byłam 2gą pacjentką) a tamta babka była przygotowana do cc z powodu ciąży bliźniaczej. Lekarz przeprosił i nie było problemu. A na drugi dzień babka dostała dla dzieciaczkó 2 ogromne misie z tekstem, że to dla dzieci, z powodu tego, że jeszcze bedąc w ciąży ich matka musiała sie denerwować słuchając niewybrednych haseł lekarza. To sie nazywa miec gest.
Ta mama bliźniaków bardzo opanowana była i chyba dlatego dotarło do lekarza co mu chciała powiedzieć. Trzeba przyznać, ze zachował się później z klasa. Tylko niesmak juz pewnie pozostał na zawsze.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
nefretari

ten lekarz nie chciałby spotkać mnie swojej drodze