« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
monikini
monikini

2011-05-08 11:04

|

Prawo

Czy po narodzinach waszego dziecka stosunki z twojim partnerem sie polepszyly czy pogorszyly?

Decyzje o dziecku podjelismy razem. Po narodzinach naszej pociechy wszystko sie zmienilo, nie mowie ze moj facet jest zly bo nie pije, zawsze wieczory spedza z rodzina i wiem ze kocha swojego synka bardzo....ale
No wlasnie ale ... odkad przestalam pracowac on uwaza ze skoro placi rachunki to ja powinnam sprzatac, gotoawc, wstawac w nocy do dziecko i oczywiscie 24h ja sie nim zajmuje. yyy co tam jeszcze a prasowanie, pranie, spacerki z maluszkiem, zakupy.itd On natomiast jak nie pracuje to spi do 12:00 a potem musi gdzies jechac na kawke a z dzieckiem jak zostanie to nie dluzej niz na godz. Czy ja dluzo wymagam?, czy to prawda ze skoro ma sie juz dziecko to kobiety obowiazkiem jest dom i wychowywanie dziecka? Nie zrozumcie mnie zle kocham mojego synka i naprawde sprawia mi duza radosc zabawa z nim i opieka nad nim, ale czasami nie daje juz rady boje sie ze moja cudowna rodzinka zaczyna sie rozpadac:( czy na poczatku czesto tak jest ze nie mozna sie dogadac? jak to wyglada u was?. I tak apropo to rozmawiam z partnerem caly czas o mojich uczuciach i tyle ile trafi do jego glowy to w przeciagu 2 tygodni wyleci i znow to samo.

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
muszkapetunia

Nie jestes sama nawet myślałam żeby poruszyć ten temat ale mnie wyprzedziłaś;) U mnie jest podobnie ja sie zajmuje małym 24h a on pracuje i jest wiecznie zmeczony ale jak chodzi o samochod to wstanie nawet po 3h snu;/ pracuje na 3 zmiany wiec zeby wstal do niego w nocy moge liczyc jedynie jak pracuje do 22 ale tez nie zawsze;( twierdzi ze nie potrafi go usypiać, dawac mu herbatki (pomijajac fakt ze go zle zawsze trzyma) itp... jedyne co robi to kąpie. Jak go prosze zeby sie nim zajal to maks 5min a pozniej odklada go do fotelika i siedzi na laptopie do nocy;/ jak czegoś nie zrobie to pretensje czuje sie jak sprzataczka,praczka,kucharka w jednym juz nie pamietam kiedy miał odkurzacz w rekach ehhh i jest mnostwo innych sytuacji ale szkoda czasu ....;p najgorsze jest to ze wpadam w irytacje i nie chce zeby to sie na małym odbiło tylko jego usmiech wymazuje wszystko co złe;) Przecież nie jesteśmy robotami tez mamy prawo być zmęczone....!
No to sobie napisałam i się wyładowłam;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
soniaa

a mój mąż jest cudowny...mimo,że czasem na niego narzekam... sam któregoś dnia powiedział: "kochanie to może zróbmy dyżury nocne?? jedną noc ty śpisz a drugą ja". I jest tak. Raz ja śpię bliżej łóżeczka, a raz on. Z tym, że do naszego skarba albo wcale sie nie wstaje albo tylko raz ok 5 rano. Ja bardzo rzadko gotuje obiad, czasem jest tak, ze nawet jak Wojtek wraca z pracy to cos sprzata czy myje gary, bo ja zwyczajnie nie miałam czasu i o nic sie nie czepia :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
filka25

kurde u mnie jest podobnie. kilka razy gdy wyzywałam że wszystko na moim łbie to usłyszałam -idź do pracy i zarób tyle co ja... tylko że to nierealne i on dobrze o tym wie :(
mam nadzieję że po urodzeniu drugiego dziecka to się zmieni. dodam że w irlandii nie mam nikogo komu mogłabym podrzucić dzieciaki, mam na myśli jakąś babcię albo ciocię. mogę liczyć tylko na męża i jeśli nie on to ja jestem uwiązana.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maga106

My oboje z mężem pracujemy zawodowo i się uczymy więc mamy sporo obowiązków.Domowe zajęcia są głównie moją domeną ale mąż nie protestuje kiedy mówię mu, że potrzebuje pomocy i pomaga.Dzieckiem zajmuje się kiedy ja jestem w pracy, a w nocy to różnie bywa - poproszony wstaje do małego, czasem oddaje mi go po paru minutach, bo nie może sobie dać rady, ale poza tym spędza z nim dużo czasu i sporo mi pomaga nawet kiedy chcę sobie tylko pomalować paznokcie.Ogólnie jego stosunek do mnie po ślubie niewiele się zmienił...na początku trochę trudno mu było pogodzić się z brakiem dawnej swobody ale obecnie ciężko go wypędzić z domu.Często mówi mi, że nie muszę dziś nic gotować, bo wolałby żebym ten czas spędziła z nim.Nadal mnie adoruje i komplementuje jak dawniej i nigdy jeszcze nie miałam problemu z wydatkami - oboje możemy spełniać swoje zachcianki oczywiście w miarę rozsądku ale nigdy nie mieliśmy podziału - kto, co, ile...

Nie wiem co mogłabym Ci doradzić, ja mam podobnie, że czasem jeśli coś mu tłumaczę to pamięta o tym zaledwie kilka dni...jedyne chyba co można zrobić to rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać.
Moja znajoma kiedyś żeby nauczyć męża jak to jest zajmować się dzieckiem wyszła na cały dzień z domu i facet sobie jakoś poradził, a przynajmniej zobaczył jak to jest:)

Ja najpierw chciałam być taką supermamą i superżoną, że wszystko wzięłam na siebie. Jak mi się skończył macierzyński, a więc i stała kasa...podjeliśmy wspólną decyzję, że nie wracam do dotychczasowej pracy, że jeszcze chcilę pobędę z zawodu mamą, a za kilka miesięcy zakładam firmę. I tak było. Mąż zarabia całkiem nieźle, niczego nam nie brakuje, ale zaczęło się coś psuć, gdy na moim koncie zaczęły się kończyć pieniądze (mamy osobne konta). On zarabia, ja muszę go prosić o kasę, a przy tym się nasłucham, jak on cieżko pracuje a to życie drogie. Nie mówię już o tym, jak muszę(chcę) kupić coś sobie, nie wiem - buty, kurtka, farba do włosów.
Dziś prowadzę faktycznie firmę, co prawda to dopiero początki, więc zarobki małe a wydatki firmowe spore. Dodatkowo zaczęłam studia podyplomowe, więc co drugi weekend mnie nie ma w domu. Dla naszych obowiazków domowych nie zmieniło to wiele, no oprócz czasu, kiedy mnie nie ma w weekend, bo mąż się wtedy musi zając synem (nakarmić, spacerek, pobawić się). Jak wracam, to w domu masakra, jakby tornado przeszło. więc zamiast chwilę odpocząć, poprzytulać syna, to ja się za porządki muszę zabrać. A maż wtedy, że on jest zmęczony, więc może sie położy na chwilę.
Nadal to ja na co dzień, mimo opieki nad dzieckiem dniem i nocą (pobudki) i prowadzeniem własnej firmy i studiów, zajmuję się zakupami, sprzątaniem, gotowaniem, praniem. I jeszcze codziennie co najmniej godzinę jestem na spacerze z Antosiem. Czasem sie zastanawiam, skąd ja na to biorę czas i siły!
Faceci w tym przypadku są beztroscy jak widzę. Ale chyba same im na to pozwalamy! Ja widzę, że to w wyniku moich błedów, tego, że nie oddałam w porę obowiazków, że się nie zbuntowałam, teraz sama ponoszę tego koszty. Czasem tylko nie wytrzymam i wtedy awantura gotowa.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wiola77

U mnie jest teraz podobnie, jak siedzę z dzieciakami w domu , a mąż pracuje po 12 godzin, do tego na zmiany. Po nocy śpi pół dnia i tego mu nie bronię, ale kiedy ma wolne to zostawiam mu maluchy, albo biorę jednego i idę gdzieś na zakupy czy do kumpeli, mamy...., a on wtedy chcąc czy nie zajmuje się małym:0 Jakoś nie ma do mnie o to pretensji, w końcu każdy potrzebuje trochę odetchnąć i mieć chwilę dla siebie:) Zresztą teraz jak chodzę wieczorami na fitness, to jak jest w domu i nie musi przychodzić moja mama do dzieci nawet wykąpie je i zrobi jedzonko. Musimy się jakoś uzupełniać, bo ja inaczej bym ześwirowała z dwójką przecudownych moich maluszków samiuteńka całymi dniami:( Jedyne czego nie wymagam od męża to , żeby wstawał w nocy do maluśkiego, bo ja karmię cycem, więc to moja działka:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewa100

Ja zawsze szanuję męża a on mnie i zawsze jest przy mnie podczas badań i zabiegów u ginekologa i porodach.Koleżanki zlewają swoich mężów a oni je zdradzają bo są zazdrośni o ginekologów.Dobrze że jesteśmy cywilizowani z mężem i się pięknie dogadujemy i jest wspaniale.Raz tylko miałam problem z chamskim ginekologiem chyba zboczeniec za wszelką cenę chciał wyrzucić mi męża za parawan a najpierw za drzwi.Cep zapomniał że ja decyduję o swej intymności a nie on zboczeniec i poszliśmy od niego oboje z mężem.