Wiesz, idź lepiej do niej i jej powiedz. Korzeń zęba chyba nie powinien zostać :( a przynajmniej ja tam nigdy nie czułam żeby coś było. A jak raz mi wyrywała trzonowego (a właściwie zawołała męża bo sama nie dała rady) to pamiętam jak mi później "mięso" odchodziło. Były to chyba skrzepy krwi ale korzenia raczej nie było...

to nie jest normalne choc moze sie zdazyc tym bardziej ze jak napisalas musiala Ci zmiazdzyc zeba zeby go wyrwac...
Ja bym dlugo nie czekala i poszla zeby dentystka choc to sprawdzila,zrobila jakies przeswietlenie

Lepiej isc do tej dentystki, ona pewnie sprawdzi,moze jakies przeswietlenie. Ja tez tak raz mialam,ale on od razu wyslal mnie na przeswietlenie bo dosc dlugo z nim walczyl i poprostu do pewnosci wyslal mnie na przeswietlenie,bo nie powinno nic zostac korzen powinien byc usuniety.

Ja tak miałam z ósemką. Dentystka wyrwała zęba ale dosłownie kawalątek korzenia został w kości. Niestety skończyło się to w instytucie chirurgi stomatologicznej i piłowaniem kości, szwami itp. Lepiej idź do innego lekarza i niech zobaczy czy coś nie zostało bo może być nieciekawie. Pozdrawiam i siły życzę.