w domu to Krzyś nie za bardzo chciał korzystać, ale bardzo się przydał jak gdzieś jechaliśmy - przez 3 lata w nim spał (dopóki się mieścił)

Na górze w sypialni mam drewniane łóżeczko, kojec na dole w salonie. W ciągu dnia mały śpi w kojcu, a właściwie w łóżeczku turystycznym. Jak jedziemy do kogoś na noc, zabieramy je ze sobą. Poza tym nie wyobrażam sobie w ciągu dnia kłaść go na górze, bo samo wchodzenie z nim po schodach kojarzy mu się z kąpielą, dopiero później ze snem i zwyczajnie zaczyna piszczeć i śmiać się, więc o samym spaniu nie byłoby mowy..kwestia przyzwyczajenia :) tak mam go " pod ręką" :)

Rozumiem kojec,nie łóżeczko turystyczne. Moja koleżanka miała dla córeczki i po paru miesiacach jej sie znudził,bawiła sie tam przez jakiś czas a potem stawała na nóżkach i płakała żeby wyciagnac ja jakby jej ktoś co najmniej coś zrobił.

Mieliśmy kojec i nie sprawdził się. Filip w nim nie chciał się bawić wcale. Czasem jak musiałam na sekundę wyjść np do listonosza to go tam wkładałam i wiedziałam że jest bezpieczny. Za to jak gdzieś jeździliśmy to kojec robił za łóżeczko turystyczne i w tej roli sprawdził się świetnie :)