Od kilku dni mam na wieczór dziwne objawy, boli mnie brzuszek i podskakuje ciśnienie.
Mieszkam w Szkocji i wczoraj poszłam do położnej gdzie akurat gorzej się poczułam, pierwszy raz zmierzyła mi ciśnienie wynik 170, następnie osłuchała brzdąca, ale coś jej się nie podobało. Ponowne zmierzenie ciśnienia 180. Nie cały czas, ale jestem bardzo rozkojarzona, mam wrażenie utraty świadomości kilkakrotnie miałam dziwne bóle brzuszka jakby odlepiała mi się skóra.
Wysłano mnie wczoraj do szpitala na kilka godzin, KTG, 2 badania krwi, kilka badań moczu, wywiad ogólny i mierzenie brzuszka. Jestem w 34 tygodniu ciąży, położna co wizytę mierzyła brzuszek i wychodziły jej prawidłowe długości wczoraj 34, jednak inna położna w szpitalu zmierzyła mój brzuszek i i kilkakrotnie w różnych pozycjach wyszło jej 29cm.
Mam USG w tym samym szpitalu w najbliższą środę 15go ponieważ nie umieli mi uwierzyć, że jestem w 34tygodniu wg. Polskiego ginekologa. Mam wrażenie, że w środę rozstrzygną się też losy mojego porodu, jednak denerwuję się.
Do środy został tydzień a ja mam mroczki przed oczami nie tylko kiedy wstaję, ale potrafię być bardzo wypoczęta i dostać takich mroczków, kiedy śpię potrafię się obudzić bo mroczki nagle wskakują. Bardzo panikuję, że coś się może stać do tego tygodnia.
Wiadomo gdyby było bardzo źle zostawiliby mnie w szpitalu, jednak wiem, że gestoza zagraża życiu mojego maluszka. Dużo objawów mi się pokrywa może ciśnienia nie mam cały czas tak wysokiego, jednak często się czuję jak na największym kacu życia, boli mnie brzuszek o różnych porach (najbardziej wieczorami i nocą), mam bardzo malusi ten brzusio, zawroty głowy, nudnośni, mroczki przed oczami...
Myślicie, że powinnam napadać na szpital raz jeszcze przed środą czy spróbować się uspokoić i czekać do środy? Zdaję sobie sprawę, że jeżeli jest to gestoza może zakończyć się cesarką przed terminem z jednej strony wolałabym, żeby mały został jak najdłużej w środku i dojrzał z drugiej strony jeżeli coś mu się ma stać...