Sa rozne rodzaje milosci. Nie da sie podac jednej definicji. Milosc do wlasnego dziecka jest miloscia bezwarunkowa, niezalezna od niczego. Milosc do wlasnej matki juz taka bezwarunkowa nie jest, ale prawie. Ja oprocz oczywiscie mojego dziecka matke kocham najbardziej na swiecie.
Milosc do partnera to juz dla mnie kompletnie cos innego. W tym wypadku milosc to umiejetnosc zycia z nim, szacunek, oddanie. Nie uwazam jednak milosci do partnera czy meza za cos stalego, niezmiennego. Jesli bardzo by mnie zawiodl, rozczarowal, zranil, pewnie wszystko by runelo. Milosc do meza z pewnoscia nie jest bezwarunkowa. Jest uwarunkowana wieloma czynnikami. Kocham go bo...
Bo jest dobry
Bo jest uczciwy..
Bo jest oddany..
Bo jest zaradny...
Kochajacy...
Opiekunczy...
Gdyby taki nie byl nie kochalabym go.
O milosci do dziecka nie musze tak mowic, bo kocham je bez wzgledu na to jakie jest i jakie bedzie.

Co do milosci do kraju to niestety.. Nie znosze polskiej mentalnosci i cwaniactwa.

Jest to takie uczucie,które po rozstaniu może nawet zabić.
Niebezpieczne a zarazem fascynujące.
Jest to ciągły strach przed utratą drugiej osoby,
używką na którą nie ma odwyku.
To jakby po detoksie nie poczuć ulgi,bo pozostaje tylko ciągły żal.
Miłość to również najpotężniejsza moc. Moc magiczna,która pozwala trwać i żyć.
Sprawia,że znika zło,znika smutek ,wysychają łzy i pojawia się uśmiech.

Miłość to silne pragnienie dobra drugiej osoby (nawet w momencie gdy jesteśmy skłóceni), zdolność do całkowitego poświęcenia, a nawet oddania za nią życia.

tak troche chaotecznie bo meczy mnie migrena ;)
milosc to obled ktory daje nam poczucie szczescia , dobro partnera jest wazniejsze niz nasze, matka odda zycie za swoje dziecko tak jak patriota za ojczyzne ...milosc jesc dosc irracjonalna z takiego naszego prywatnego egoistycznego punktu widzenia. dla mnie milosc jest rutyna ktora daje pelnie szczescia :)