« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dominika84
dominika84

2011-07-03 17:04

|

Niemowlęta

Do pytania "mamydawidka" o macierzyństwo..

Rozczarowalo, nie rozczarowalo... Napiszcie cos wiecej.. To akurat bardzo ciekawy temat.. Tyle sie teraz trabi o tym wszedzie, byle gwiazdki pisza ksiazki o macierzynstwie.. a jak to jest u nas na 40tygodni? :)

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dominika84

Ja nie zaznaczylam, zadnej odpowiedzi, bo takowej nikt nie wymyslil :) Moja ciaza byla "wpadka", macierzynstwo wyobrazalam sobie jako najwiekszy zyciowy koszmar, a tu.. jaka niespodzianka.. Dziecko, zdrowe, grzeczne, smi w nocy, prawie nie placze, szybko sie rozwija i bez przerwy sie smieje :) Dumna jestem z neigo i kocham go nad zycie.. Wiec niby nie jest rozczarowana,a wrecz przeciwnie.. Ale jednak mam momenty, ze mam tego wszystkiego dosyc, chcialabym sie wreszcie wyspac, pojsc z kolezanka na piwo, bez stresu, ze musze rano wstawac, wyjsc do kina.. nie musiec szukac niani.. Tak- dla mnie macierzynstwo jest rowniez bardzo meczace, szczegolnie, ze Tomek jest bardoz aktywny i moge zapomniec o chwili wytchnienia.. ale czy to juz rozczarowanie? Eh.. :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
x19magdus91x

mam tak samo jak ty - dominika84, ale u mnie nie byla to wpadka tylko planowalismy dziecko, jestem szczesliwa widzac usmiech jego kidy lezy w lozeczku rano a ja podchodze... kiedy budzi sie i patrzy na mnie i sie usmiecha,.... kiedy wystarczy ze sie odezwe a on sie smieje... jednak brakuje mi tamtej 'wolnosci' wyjsc ze znajomymi... no i mojego brzucha z przed ciazy ale nad nim pracuje ;p czasami jestem padnieta i nie mam sily, ba, czasami jestem zla na Ignasia ze juz sie obudzil, ale przeciez to tylko dziecko, moje ukochane dziecko ktore kocham nad zycie i ono nie wie ze jego matka chciala jeszcze pospac :D

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
oelao

Hm... ciekawe pytanie:) moja Jula była planowana, ale 3 miesiące wcześniej (w grudniu zaczęliśmy starania i gdy się nie udało stwierdziłam, że tak miało być i widocznie to nie czas na dziecko dla nas). Bez większych starań, ale też i zapobiegania "zaszliśmy w ciążę" (mój mąż używał tego określenia:) w marcu i początkowo byłam przerażona, bo należę do baaardzo poukładanych ludzi z planami wprzód na rok do 3 lat:P Przeraziłam się bo bałam się, że jak urodzę dziecko w trakcie roku akademickiego (robię teraz mgr) to przerwę studia a potem już na nie nie wrócę. Ku mojemu zdziwieniu wszystko się udało - 1. rok mgr mam już za sobą. Julia jest bardzo wymagającym dzieckiem - typowy 'Żywczyk' (wg Tracy Hogg), ale noce zaczęła nam przesypiać bardzo wcześnie, bardzo dużo się uśmiecha, jest (z reguły) pogodna i potrzebuje bardzo dużo ciepła, czułości i w tych jej potrzebach tkwi jedyne (póki co) podobieństwo do mnie:)
Tak więc uzupełniamy się nawzajem i wbrew temu wszystkiemu o czym opowiadały mi 'doświadczone mamuśki', że z mężem to już nie będzie to to samo uczucie co przed porodem, że poród to piekło a przez pierwszy rok będę ciągle niewyspana i będę tylko patrzeć, żeby ktoś zajął się moim dzieckiem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona macierzyństwem. Mała nie spędziła jeszcze w życiu nawet minuty beze mnnie bądź męża - nie zostawiamy Jej z nikim z rodziny ani znajomych (wiem, że może to chore:P)Tutaj tkwi też mały minus, bo odkąd Julia jest z nami nie wyszliśmy z mężem nigdzie tak jak dawniej tylko we dwoje, zero kina, imprez, balów, jedyne co to zdarza się jakaś kolacja przy świecach [w domu]. Faktem jest też, że Julce zdarzy się gorszy dzień - a może nawet nie Jej tylko mi, a Jej się to udziela?- i bywa, że proszę męża, żeby Ją wziął, bo nie mam już sił i "zdrowia do Niej":] [np. po 5-6 godzinach zabawy usypiana tak jak zawsze Ona nadal nie zaśnie]
Jednak gdy urodziłam Julię, już w pierwszych tygodniach stwierdziłam, że urodzenie dziecka i miłość, jaką Ją darzę to póki co mój największy sukces i naprawdę współczuję kobietom, które tego pragną a nie mogą...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ksiezniczkam

Nie zaznaczyłam nic gdyż po 1-nie rozumiem jak może macierzyństwo rozczarować czasami?! No nie rozumiem tego określenia wobec widma macierzyństwa, a 2- nie miałam jakiś tam swoich wyobrażeń na temat tego jak to jest chociażby dlatego,ze u mnie to również była "wpadka", wiec nawet nie miałam czasu wcześniej zastanowić się jak to jest być mama, zresztą zdaje się,ze byłam na tyle młoda "żeby nie zaprzątać sobie tym głowy". O tym jakie jest macierzyństwo przekonałam się dopiero po porodzie i dopiero wtedy zaczął mi się rysować wyraźny obraz, bez żadnych wyobrażeń, wszystko toczyło się się i toczy na bieżąco.
Jestem szczęśliwą mama,chce wychować szczęśliwe i pełne radości dziecko.Nie zastanawiam się nad tym co mogłam zrobić tylko myślę co jeszcze mogę zrobić,żeby było jak najlepiej.W relacjach miedzy mną, a synkiem są wzloty i upadki, ale czy to macierzyństwo? Przecież takie jest życie,zawsze coś jest dobrze, czasem jest nieco gorzej.To co stało się dalekie temu co pragnęło moje serce po porodzie wraca teraz, ze zdwojona siłą i zapałem mogę to realizować nie czuje się ograniczona,dziecko daje mi sile, ja daje sile dziecku.Czuje,ze żyję,czuje się szczęśliwa, szczęśliwsza niż w czasie kiedy nie było małego człowieka obok, ale i mądrzejsza - tak wiec macierzyństwo? wielkie dziękuję.:)))

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ellacatalina

Macierzynstwo sprawilo, ze doroslam. ;)
Stalo sie dla mnie szkola zycia. Nagle musialam przejac odpowiedzialnosc za swoje czyny, jak rowniez za te mala istotke. Nie bylo juz zmiluj sie. Kazdy czyn mial swoja konsekwencje. Poza tym ta odpowiedzialnosc za druga osobe.
O ile wczesniej, bedac bezdzietna, mozna bylo odwrocic sie w kazdej niekomfortowej sytuacji na piecie i wypiac zdrowo idac w swoim kierunku, o tyle bedac matka tak juz nie mozna bylo w wielu sytuacjach postapic. Na pierwszym miejscu dziecko i jego dobro.
Czyli wraz z macierzynstwem nastapila w moim wykonaniu prawdziwa doroslosc.
A jak sobie wyobrazalam? Nieco bardziej rozowo, przynajmniej przy pierwszym dziecku. Okazalo sie, ze macierzynstwo niewiele ma wspolnego z okladkami czasopism i slodkimi bobaskami, jak rowniez cudownymi mamuskami z reklam.
Byly to nieprzespane noce na sam poczatek, chodzenie z cycami na wierzchu zalewajac sie mlekiem, zycie seksualne stalo sie umawiane na czas i godzine a spontan umarl smiercia naturalna, ale oczywiscie byly tez te cudowne chwile, gdy malenstwo z tym bezgranicznym zaufaniem wlepialo oczka w moja twarz, przytulalo sie do piersi.
Z czasem macierzynstwo nabralo jeszcze innych barw, stresy pierwszych dni zostaly zastapione stresami nastepnych dni, tygodni, miesiecy i lat. Problemy dzieci malych zostaly wyparte przez problemy dzieci starszych. Ja jednak nigdy juz nie powrocilam do tego etapu na jakim bylam przed tym, gdy po raz pierwszy stalam sie matka. Ta zmiana jest nieodwracalne, cos jakby znamie na cale zycie. ;)

Ja zaznaczyłam "nie". Jestem zmęczona, kiedy młody ma ciężkie dni i marudzi, ja marudzę dwa razy tyle co on, jestem nim pochłonięta, na nic innego prawie nie mam czasu, ale jestem przede wszystkim szczęśliwa bo zostałam mamą. Po prostu wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że będą dni łatwe i trudne, wiedziałam że będę miała bzika na punkcie synka, bo podczas starań o niego musieliśmy przejść przez poronienie. Jedyne czego się nie spodziewałam, to fakt, że mały będzie taki chorowity-ale nie nazwałabym tego rozczarowaniem.
Jest tak jak być powinno, czyli czuję się dokładnie na właściwym miejscu, o właściwym czasie. :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
justyna8411

Moja ciąża była planowana i bardzo cieszę się z każdego dnia z moim Bąblem,rozczarowuje mnie jedynie to jak już jestem maksymalnie zmęczona,a Mała marudzi,nie chce jeść itp. itd.,to czasami denerwuje się na nią,a potem mam wyrzuty sumienia i jestem sobą rozczarowana (dla jasności nie katuje jej w nerwach)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mb1202

na również nie zaznaczyłam żadnej odpowiedzi...
"rozczarowanie- negatywne uczucie zawodu.." - to na na pewno nijak nie kojarzy mi się z macierzyństwem.
Chociaż czasami jest bardzo ciężko to w żadnym wypadku się nie zawiodłam:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

ja nic nie zaznaczyłam, bo nie było odpowiedniej kategorii.
mnie nie tyle macierzyństwo rozczarowało, ile ja się rozczarowałam sama sobą... :/

jak Marcin miał jakieś 10 miesięcy zaczęła mi się wyczerpywać cierpliwość :/ wiem, ze generalnie mam tak, ze jak się nie wyśpię, to chodzę jak podłączona do prądu. a że Marcin dalej nie przesypia nocy, w dodatku ja cierpię na bezsenność (jak się położę wcześniej to i tak nie zasnę), no i zrobił się z niego mega buntownik, no to często mam te 220 volt :/
jeszcze dla kogoś, tak jak ja, kto lubił mieć wszystko pod kontrolą i dużą potrzebę niezależności, macierzyństwo to wyzwanie ;) macierzyństwo uczy mnie tego, że wiele się kontrolować nie da, że na wiele rzeczy nie mam wypływu, ze zdarzają sie sytuacje nieprzewidziane, a to budzi często moją złość. nie lubię tego w sobie. nie lubię siebie za to :(