« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
justa26
justa26

2013-05-15 10:45

|

Pozostałe

Dziewczyny! Miałyście w ciąży kontrolę z zusu i jak ona wyglądała?

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anastazja89

Zalezy o jakiej kontroli myslisz... Ja z szefowa dostalam pismo z 27 durnymi pytaniami typu skad wiedzialam o pracy, czy jestem z nia spokrewniona i kto mnie widzial. Moga chodzic do miejsca zamieszkania i sprawdzac czy jestes w domu oraz slyszalam, ze moga wezwac na komisje czy na pewno zwolnienie Ci sie nalezy. Oczywiscie jako podstawe moga udac sie do miejsca pracy i przejrzec cala dokumentacje. Oni maja wiele mozliwosci...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
martunia8925

U mnie byli:) Znaczy się nie u mnie a u teściów bo tam jestem zameldowana. Mnie nie było oczywiście bo mieszkam gdzie indziej. Zostawili tylko jakiś kwitek że była kontrol i mnie nie było i kazali napisać wyjaśnienie dlaczego mnie nie było. Tylko że ja miałam wtedy zwolnienie chodzące i nie mogli mnie jeszcze skontrolować bo byłam pod opieką jeszcze pracodawcy( w okresie gdzie pracodawca może mnie skontrolować a nie ZUS-pierwsze 33 dni), także zadzwoniłyśmy z kadrową do ZUSu o co chodzi. Okazało się że w papierach mają bałagan i wszystko poszło w niepamięć.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
martunia8925

A i jeszcze jedna paranoja z ZUSu. Nawet jeśli ktoś jest na zwolnieniu chodzonym to może tylko do lekarza i do apteki iść. Nawet na zakupy weyjść nie może jeśli w miejscu zameldowania jest więcej osób zameldowanych bo oni mogą zrobić zakupy. I w razie kontroli jeśli było się u lekarza trzeba wziąć zaświadczenie:) Glupota

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agg
agg

Zalezy o jakiej kontroli myslisz... Ja z szefowa dostalam pismo z 27 durnymi pytaniami typu skad wiedzialam o pracy, czy jestem z nia spokrewniona i kto mnie widzial. Moga chodzic do miejsca zamieszkania i sprawdzac czy jestes w domu oraz slyszalam, ze moga wezwac na komisje czy na pewno zwolnienie Ci sie nalezy. Oczywiscie jako podstawe moga udac sie do miejsca pracy i przejrzec cala dokumentacje. Oni maja wiele mozliwosci...
na komisje nie wysylaja kobiet ciezarnych... to raz.
dwa u mnie byli raz, sprawdzili czy jestem mialam podpisac i tyle...

a powiedz mi bo ja mialam taka sama sytuacje, dostawalam listy z pytaniami etc, w koncu decyzje, ze nie jestem ubezbieczona (chociaz ku*wa sie im placilo co miesiac, wiec za co??!) i ze nie przsluguje mi chorobowe... :/ w koncu wyslalam odwolanie do sadu, i czekam na rozwiazanie sprawy bo to sa kpiny...! czy u Ciebie bylo moze tak samo? czy tylko pytali i na tym sie zakonczylo?