Staszek jeszcze na antybiotyku, ale tylko do jutra. Odkąd przeszedł na normalne jedzenie (miał żywienie pozajelitowe przez pewien czas) mamy z tym problem. Na 1 miejscu jest mleczko. Wszelkie kaszki i kleiki odpadają, obraził się też na owoce - w ogóle nie chce ich jeść mimo iż przed chorobą nieźle wcinał. Jest w stanie zjeść zupę, ale tylko z dobrze ugniecionymi kawałkami, najchętniej w postaci bardzo płynnej. Je też chrupki kukurydziane i sucharki. Chlebek, bułki i wszystko co do nich - odpada.
Nie wiem co i w jaki sposób mu wprowadzać, strasznie się buntuje i kończymy na butli... Przez ostatnie tygodnie dużo stracił na wadze, staramy się nadrabiać, ale idzie to z trudem. Macie jakieś sposoby na pochorobowego niejadka? A może przejdzie mu po antybiotyku?