W szpitalu na początku najlepiej było karmić na leżąco (dla mnie), ale Marcelek nie umiał ładnie jeść więc jedna położna nauczyła mnie spod pachy - była to pozycja bardzo dla mnie wygodna, bo on jadł a ja mogłam normalnie siedzieć i pisać na 40 tu :P I tak karmiłam 3 miesiące! Tylko tak. Po czym odkryłam, że jak będę chciała gdzieś wyjść to przecież nie wezmę ze sobą kila poduch :P i zaczęłam go uczyć ( opornie ale skutecznie) normalnego karmienia na ręce. Je tak do tej pory, podczas zabkowania w nocy w łóżku też jada.

Nie zmieniałam metody jak widzisz często a karmię do tej pory :)

Ulubiona to zdecydowanie na leżąco :) W szpitalu w sumie jedyna możliwa, tak mnie bolało krocze, że nie mogłam siedzieć, potem szwy uciskały itd. A w domu to już z przyzwyczajenia. Mogłam się położyć razem z Młodym i sobie poleniuchować :)