« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka
katiuszka

2015-02-28 19:28

|

Laktacja i karmienie

Karmisz piersią? Nie musisz stosować diety eliminacyjnej

Ścisła, eliminacyjna dieta jest jednym z najgorszych skojarzeń, jakie młodym matkom przychodzi do głowy, gdy zapyta się je o karmienie piersią. Wywołuje duży stres, a kobiety boją się spożywania określonych produktów, ze względu na komfort trawienny dziecka.


Artykuł Magdaleny Sieńko - położnej, ekspertki serwisu dzieci.pl

Tymczasem menu matki karmiącej powinno zwierać dziennie 500 kcal więcej niż jadłospis przeciętnej kobiety w wieku rozrodczym. Organizm położnicy musi się zregenerować po tak ogromnym wysiłku, jakim są ciąża i poród.



W przypadku Polek, przygotowywanie posiłków po porodzie jest podszyte lękiem. Matki przekazują sobie informacje o szkodliwych produktach, a te młode i niedoświadczone w zasadzie nie jedzą prawie nic, bo naczytały się, jak wiele składników należy wyeliminować. Największą obawą są oczywiście kolki i alergie u dzieci, stąd polska dieta eliminuje wiele produktów wzdymających i powszechnie uważanych za uczulające. Zdarza się nawet, że szpitale przekazują położnicom listy produktów dozwolonych i zakazanych. Tymczasem na zachodzie Europy nikt nie słyszał o jakiejś specjalnej diecie, jaką powinno się stosować w czasie laktacji. Jak więc powinna odżywiać się mama karmiąca piersią? Odpowiedź znajdziemy w fizjologii powstawania pokarmu.

Kobiece mleko powstaje w piersiach, a dokładnie w pęcherzykach mlecznych, które oplecione są krwionośnymi naczyniami włosowatymi. Określone składniki przenikają do wnętrza pęcherzyków z krwi. Co i w jakiej ilości znajduje się we krwi, jest zależne od metabolizmu kobiety. Po posiłku pożywienie trafia do żołądka, potem do jelit. W przewodzie pokarmowym jest trawione, czyli stopniowo rozkładane na czynniki pierwsze – aminokwasy. W jelitach następuje wchłanianie aminokwasów, ale także tłuszczy i cukrów do krwi, cząstki te wędrują do wątroby, gdzie poddawane są dalszej obróbce. Składniki pokarmowe, po zmetabolizowaniu, ruszają z krwią, by odżywić wszystkie tkanki ciała, także piersi. Do pęcherzyków mlecznych wnikają na drodze dyfuzji aminokwasy, które przejdą selekcję.

W pęcherzykach mlecznych aminokwasy z pożywienia matki zostaną przetworzone na inne, charakterystyczne dla mleka kobiecego. Nabłonki jelit, a także te wokół pęcherzyków mlecznych, stanowią swego rodzaju sito, które przepuszcza lub też nie, różne rodzaje białek. Stąd część aminokwasów nie ma żadnego znaczenia dla składu pokarmu kobiecego, a tym samym dla dziecka. Inne, jak beta-laktoglobulina wołowa, przenikają w całości i mogą być silnymi alergenami. Dlatego mleko i jego przetwory zawsze powinny być wycofane z diety, gdy u dziecka pojawią się pierwsze objawy alergii.

Tłuszcze i cukry, w pojęciu chemicznym, także przechodzą w całości przez nabłonki jelit, są metabolizowane i wysyłane dalej do organizmu, jednak nie powodują u dzieci reakcji alergicznych. Warto jednak zwrócić uwagę na to, jakiej jakości są kwasy tłuszczowe i cukry obecne w diecie matki.

Podsumowując, nasza prosta wizualizacja, że dziecko otrzymuje to, co je kobieta, jest całkowicie błędna. Między posiłkiem z naszego talerza a wypływającym z piersi pokarmem, jest ogromna przepaść. Przede wszystkim produkty wzdymające, które je mama, nie powodują wzdęć lub niestrawności u dziecka. Fermentacja pokarmu zachodzi w jelitach kobiety, rozkład i wchłanianie produktów nie oznacza przekazywania gazów, nie ma czegoś takiego jak „białko wzdymające”.

Picie gazowanych napojów także nie spowoduje u dziecka wzdęć – gaz rozpada się w przewodzie pokarmowym, nie przechodząc do krwi ani dalej – do mleka. Inną sprawą jest to, że takie napoje zawierają mnóstwo konserwantów, które mogą uczulić dziecko. Warto uważać na takie produkty jedynie ze względu na stan zdrowia kobiety i to, że jej ciało musi wrócić do formy po ciąży. Dziecku kalafior czy fasola w diecie mamy nie zaszkodzi.

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
zaklinka170

Super artykuł. Ja nigdy nie byłam za tym, by stosować jakieś specjalne diety podczas karmienia, ale o tych potrawach wzdymających i napojach gazowanych nie miałam pojęcia :O Przecież nawet lekarze, czy położne mówią, by nie jeść potraw, które mogą powodować wzdęcia. A te napoje - no w sumie to logiczne, ale jakoś o tym wcześniej nie myślałam :D

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
siwa891

A mi się wydaje ze jednak ma znaczenie co się je. Wcziraj zaszalalsm i zjadłam spaghetti i wypiłam sok jabłkowy gruszkowy i mały całą noc stekal od nadmiaru gazów. . A wcześniej jadłam ciągle to samo i było ok...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka

A mi się wydaje ze jednak ma znaczenie co się je. Wcziraj zaszalalsm i zjadłam spaghetti i wypiłam sok jabłkowy gruszkowy i mały całą noc stekal od nadmiaru gazów. . A wcześniej jadłam ciągle to samo i było ok...
Może to wina dodatków, a nie samego spaghetti? Hmm... Wkleiła, żeby właśnie mamy karmiące zastanowiły się, bo niektóre zbyt radykalnie eliminują rożne produkty z diety.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
zaklinka170

A mi się wydaje ze jednak ma znaczenie co się je. Wcziraj zaszalalsm i zjadłam spaghetti i wypiłam sok jabłkowy gruszkowy i mały całą noc stekal od nadmiaru gazów. . A wcześniej jadłam ciągle to samo i było ok...
Może zbieg okoliczności, bo co złego jest w spaghetti a tym bardziej soku jabłkowym czy gruszkowym? Na pewno ma znaczenie to co się je, ale myślę, że rygorystyczne diety, które stosują niektóre mamy to błąd. A może akurat Twoja dzidzia nie toleruje tego co zjadłaś lub wypiłaś? To wtedy wiesz, że tego nie powinnaś, ale dieta ,,na zapas,, jest bez sensu. Ja osobiście uważam, że powinno się jeść normalnie, próbować pomału wszystkiego i patrzeć jak dziecko reaguje :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka

A mi się wydaje ze jednak ma znaczenie co się je. Wcziraj zaszalalsm i zjadłam spaghetti i wypiłam sok jabłkowy gruszkowy i mały całą noc stekal od nadmiaru gazów. . A wcześniej jadłam ciągle to samo i było ok...
Może zbieg okoliczności, bo co złego jest w spaghetti a tym bardziej soku jabłkowym czy gruszkowym? Na pewno ma znaczenie to co się je, ale myślę, że rygorystyczne diety, które stosują niektóre mamy to błąd. A może akurat Twoja dzidzia nie toleruje tego co zjadłaś lub wypiłaś? To wtedy wiesz, że tego nie powinnaś, ale dieta ,,na zapas,, jest bez sensu. Ja osobiście uważam, że powinno się jeść normalnie, próbować pomału wszystkiego i patrzeć jak dziecko reaguje :)
Tez mi się tak wydaje.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
zaklinka170

Dokładnie katiuszka i o to właśnie chodzi, że niektóre mamy stosują dietę ,,na zapas,,. Artykuł ciekawy

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka

Dokładnie katiuszka i o to właśnie chodzi, że niektóre mamy stosują dietę ,,na zapas,,. Artykuł ciekawy
Cieszę się, że może się przydać.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajka10

Dokładnie katiuszka i o to właśnie chodzi, że niektóre mamy stosują dietę ,,na zapas,,. Artykuł ciekawy
uwazam, ze warto od poczatku próbować jeść wszystko, i bez sensu martwić się na zapas, skoro dziecku nic nie dolega. przecież my, mamy też potrzebujemy róznych witamin! mi niestety taki zaszczyt nie dotknał i od początku synkowi duzo rzeczy nie pasowało :( więc potem już balam sie spróbować czegokolwiek nowego np.mandarynek.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
siwa891

Dokładnie katiuszka i o to właśnie chodzi, że niektóre mamy stosują dietę ,,na zapas,,. Artykuł ciekawy
uwazam, ze warto od poczatku próbować jeść wszystko, i bez sensu martwić się na zapas, skoro dziecku nic nie dolega. przecież my, mamy też potrzebujemy róznych witamin! mi niestety taki zaszczyt nie dotknał i od początku synkowi duzo rzeczy nie pasowało :( więc potem już balam sie spróbować czegokolwiek nowego np.mandarynek.
Mam to samo.. juz zaczynam się zastanawiać czy w ogóle nie przejść na mm.. bo po nim nie marudzi. . A po moim to gaz to je lapszywie i potem tony powietrza ,to kupy nie robi a jak robi to ms zatwardzenie. . Masakra.. i już i nabiał odstawiłam i w kolko to samo.. juz mnie wkurza te całe karmienie. . Chociaż nie powiem.. jest wygodne..