Moja Mała ma już prawie 6 miesięcy- bez tygodnia..
Nie chce mi wogole jesc nowosci, probuje juz od ponad miesiaca i nic... Wypluwa, placze.. Probowalam po "dobroci", probowalam wmuszac.. NIC... Mysle ze to moze byc moja wina- nie ma stalego rytmu dnia i nawet jak chce jesc to nie zjada raz a dobrze tylko tak "ciamcia" co jakis czas po troszke.. A jak juz daje jej obiadek to z apetytem roznie bywa..
Kiedy sie urodzila miala staly rytm dnia. Jadlajak w zegarku co 2,5 h. Ale pozniej wrocilismy do Polski (mieszkalismy za granica) i ogolnie byl jeden wielki chaos. Od kilku dni staram sie trzymac jakiegos harmonogramu ale to niemozliwe- bo jak mala nie jest glodna to nie zje i koniec..
Rece opadaja..
Dodam ze kapiel ma zawsze o tej samej porze niezmiennie, chodzi mi o pozostale czynnosci..
Planuje przez to przestac karmic piersia bo teraz obecnie mieszam z modyfikowanym i mysle ze tez przez to jest takie zamieszanie..
Jak wprowadzalyscie taki rytm? Ile dziecku zajelo przyzwyczajenie sie? Czy sa mamy ktore tj to "zaniedbaly" ?:(
I tak apopro's- jak dlugo dziecko przyzyczajalo sie do nowych pokarmow zanim zaczelo jesc cala porcje?