W trakcie tych wszystkich badań na które mnie skierowano w międzyczasie zrobiono mi USG na którym oczywiści sprawdzono poziom AFI. W 35 tygodniu wyniósł on 24 gdzie według szkockich norm powinien wynieść on od 5 do 25 jednak 24 to już zawyżona granica.
Niewiele powyżej miesiąca wcześniej w Polsce miałam idealny poziom wód płodowych a w 27 tygodniu robiony test na obciążenie glukozą, który również wyszedł idealnie.
W ten poniedziałek mam tu w Szkocji test na obciążenie glukozą, ponieważ stwierdzili, że ten podwyższony poziom wód płodowych może być przez ewentualną cukrzycę.
Nie będę ukrywać, że zrobiłam spory błąd jak mały przestawał się ruszać a ja chciałam wiedzieć, że wszystko z nim ok zjadałam słodycze może nie jakoś bardzo dużo, ale jednak więcej niż normalnie mi się zdarza. Doczytałam gdzieś, że może tak się stać przez nieprawidłową dietę i wtedy jest to tego efektem i istnieje szansa, że samo się ureguluje, nie wiem czy to prawda.
Martwię się cholernie, od tamtego czasu jak się tylko dowiedziałam odstawiłam wszystko co zawiera cukier, ale nie rozumiem jak mogę mieć nadwodzie kiedy w prawie 36 tygodniu ciąży (przy normalnych wymiarach malucha) mój brzuszek wygląda jak u kobiety w 7 miesiącu.

Czy jest to faktycznie duża nadwyżka czy jeszcze jest szansa, że unormuje się to samo i go nie skrzywdzi? Czytałam, że powoduje to przedwczesny poród, odklejanie się łożyska, utrudnianie oddychania dzidziusia a jak odejdą wody może wypaść pępowina lub o zgrozo jego rąsia lub nóżka lub mały znów z pozycji główką w dół może odwrócić się do pozycji miednicowej.

Czy ten wynik z obciążenia glukozą będzie w stanie pokazać, że wszystko ok czy walczyć o dodatkowe USG w celu sprawdzenia? (Tu w Szkocji niektóre badania wykonuje się bardziej opornie), czy poziom AFI 24 w 35 tygodniu ciąży jest bardzo dużym powodem do zmartwień? Martwie się o jego życia i prawidłowy przebieg porodu