Inaczej. Synek starszy od razu złapał pierś i pieknie ssał. A młodsza córcia miała problem z dobrym złapaniem piersi. Ale wychodząc ze szpitala juz prawie było ok. A po kilku dniach było super. Jeżeli chodzi o nawały i kryzysy laktacyjne to tak samo.

Szło o wiele lepiej, łatwiej, krócej o wiele mnie bolało przystawianie (teraz kilka dni, przy pierszej córce ponad 2 miesiące), nawał mleka trwał krócej. PRzy pierwszym dziekcu miałam wrażenie, że ciagle kapie mi z piersi, przez kilka dobrych miesięcy, przy drugiej wszystko było ustabilizowane, ale to pewnie za sprawą tego, że pierwsza ciągle wisiała na piersi, druga nie ;) Do tego pierwza w 5 i 6 dobie zycia nie mogła złapac piersi, bardzo płąkała, była głodna, ja też panikowąłam i walczyłyśmy, a druga nie miała takich problemów.