« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pollym
pollym

2015-06-09 15:23

|

Bezpłodność

Mamy z pcos.. czy któraś stosuje Inofem?

Są jakieś poprawy?

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasia1426

brałam dwa miesiące i nawet najmniejszej poprawy nie było i właśnie dostałam recepte na hormony :/

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ditka06

Ja stosowałam od marca ubiegłego roku, koniec września podchodziłam do drugiej procedury in-vitro i efekty były piorunujące 13 pięknych dojrzałych komórek z których zapładniali nam kilka i z tych kilku zapłodniły się wszystkie. Dziś czekam na swoje dzieciątko - termin na za dwa tyg.
Biorąc pod uwagę kilka lat leczenia i pierwszą procedurę in-vitro kiedy nie stosowałam tego specyfiku to mi w konsekwencji na pewno przyczynił się do sukcesu ale tak jak pisałam ja stosowałam pół roku systematycznie a mam oporne jajniki i do tego dużą insulinooporność.
Jeśli liczysz że ten preparat pomoże Ci bez leczenia specjalisty to się nie oszukuj bo to tylko suplement diety, wspomaga leczenie lecz nie jest lekiem samym w sobie :-) życzę powodzenia w pokonaniu pcos.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
lolla

Polecił mi to mój ginekolog jak postanowiłam, że chcę zajść w drugą ciążę. Mam pcos od 17 r.ż.,O pierwsze dziecko staraliśmy się 3 lata a przez ponad rok brałam hormony aż w końcu się udało. Po porodzie miesiączkę dostałam dopiero po wywołaniu po ok 1,5 roku (karmiłam tylko 10 m-cy). I już wtedy wiedziałam że z drugim nie będzie prościej. Miesiączka raz była raz nie (średnio co ok 3 m-ce).
No ale do sedna... w marcu poszłam do lekarza wyregulować cykle ten zalecił mi właśnie inofem. Najpierw przeczytałam całą prasę jaką tylko znalazłam w necie na temat myo inozytolu, nwet tą naukową...zapowiadało się obiecująco więc kupiłam 3 opakowania po 60 saszetek i zaczęłam pić. Po 2 saszetki dziennie przez 3 m-ce. Zaprzestałam tylko dlatego,że nie zamówiłam w necie a w normalnej aptece ceny są zabójcze. A że minęły 3 m-ce (a tyle dawałam sobie czasu na jedną kurację)nie spinałam się aby zakupić kolejną paczkę. W każdym razie wierzcie lub nie...7 lipca na teście pojawiły się dwie krechy!! Bez hormonów,bez luteiny i tak naprawdę z cyklami raz 33 raz 40 dni. Sama byłam w głębokim szoku bo nawet nie wiedziałam,że mam owulację. Możecie mówić,że jestem naiwna,ale znam swój organizm i obserwuje cykle od 6 lat włącznie z monitoringami(wcześniej brałam pigułki więc się nie liczy) i w życiu nie miałam naturalnej owulacji. Także ja polecam...jak Wam nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi ;)