Mój przegryzł końcówkę (gumkę) i jak ciumkał to "chlapało". Oberwaliśmy ją w końcu i połozyliśmy na stoliku. Przychodził, brał, patrzył, próbowal wkładać do buźki, ale nie bylo już po co :)
I tak zakonczył smoczek swój zywot u nas. Tak że dobry miałaś pomysł.

Mama mi opowiadala, ze namowila mnie jak bylam dziecieciem, bym sama wyrzucila, ze nie dobre i wogole beee.. Ja wyrzucilam oni zabrali, pozniej jak wolalam o smoka to mowili ze sama wyrzucilam i niema ;p no i sie rozeszlo po kosciach....za bardzo ugodowa bylam zawsze ;p

moja siostra wlasnie zrobila tak jak Ty, obcinala po trochu, co prawda chyba sciela ze dwa smoczki, ale pomoglo i mala juz nawet pozniej na niego nie spojrzała :))