Przy pierwszym nie było go przy mnie, czekał na korytarzu. I dobrze, czułam się bardziej komfortowo, poza tym poród cały przebiegł bardzo bardzo szybko i w sumie nawet by się nie przydał. Podczas drugiego porodu był ze mną podczas skurczy, miałam wywoływany poród i był przy mnie kiedy się wszystko rozkręcało. Ale skończyło się cesarką, więc już potem go nie było

Przy pierwszym nie byl nie chcialam.teraz probuje go namowic ;p ale chyba mi soe nie uda..on jest za slaby na takie rzeczy. Jeszczecby go musieli reanimowac haha. Ale w sumie. Dopiero teraz przy tej ciazy o tym mysle..ale wiem ze raczej nic z twgo bo jeszcze ktos musi sie starszym synkiem opiekowac jak bede w szpitalu

Byl. Razem wdychalismy gas rozweselajacy. W momencie najwiekszego bolu byl duzym wsparciem. Nie zaluje, on tez. Licze, ze przy drugim tez bedzie.

Chyba zdecyduje sie na porod w domu, takze na pewno bedzie;)

Uczestniczył przy pierwszym i napewno kiedyś przy drugim też będzie