W rodzinnym domu zawsze przyjmowalismy. Teraz mieszkam na swoim i nie mam jak poniewaz we wrzesniu kupilismy dom i caly czas remontujemy mamy brzydkie sufity balagan n podworku nawet kropidla ani krzyza nie mam. Nie chodze do kosciola i nawet nie wiem do ktorego nalezymy teraz

U mnie był już w piątek Przyjęłam, bo czemu nie jak jestem w domu to co mam się ukrywać jak dzikus jakiś ;p A też nie mam ani wody święconej, ani biblii. Ksiądz przyszedł, pogadał sobie z 5 minut i poszedł

Niestety już nie jest tak wesoło jak kiedy byłam dzieckiem a ksiądz pijany jeździł maluchem po koledze i co roku go trzeba było traktorem z zaspy wyciągać, więc nie ;))) ps.mieszkałam parę lat na wsi.

Tak , już był i powiem wam że było super całą wizyte siw modlilismy, poblogoslawił wsparł dobrym słowem . Zero pytania o to czy mama męża i jakiego kolwiek rozliczania kto z kim i po co . Rewelacja nawet kasy nie chciał

W domu rodzinnym zawsze był przyjmowany a teraz... powiem szczerze, że nie. Jestem wierząca lecz nie praktykująca. W kościele bywamy może ze trzy razy w roku. Ale chodzi tez o to, że mi wstyd. Nie mam wody święconej, krzyża. Kropidło mi mama przywiozła jak braliśmy ślub więc nawet mam. Nie wiem jak się do tego przygotować, mama zawsze wiedziała: mieszkanie sprzątnięte, ubranie świąteczne... takie tam. 

Fin jak sie zamówi to przyjdzie :) 

W tym roku nie, bo chodził wczoraj w takich godz po których musiałam dziecko jechac odebrać z przedszkola i P. z pracy.

nie, w rodzinnym domu rodzice nie przyjmowali, ja też nie