« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katrina91
katrina91

2013-09-20 13:04

|

Zdrowie w ciąży

Sposób na palacza.

Proszę, doradźcie mi coś, bo nie wytrzymam dłużej...
Otóż z mężem chwilowo jesteśmy zmuszeni mieszkać z moimi rodzicami. Słowo ZMUSZENI zostało użyte celowo i jest jak najbardziej na miejscu.
Odkąd pamiętam rodziciele zawsze palili w domu, nawet za czasów kiedy to byłam małym, biegającym szkrabem. W wieku lat 18-stu sama zaczęłam palić, poznałam mego mężczyznę, który kopcił razem ze mną. Tak mijał nam czas, aż zobaczyłam dwie kreseczki na teście. Za tym poszła totalna zmiana priorytetów: rzuciłam palenie, namówiłam do tego lubego (późno, lecz zawsze coś), mama przeniosła nałóg na balkon i tu zaczyna się problem... Ojciec. Do niego jeszcze nie dotarło, że w tym domu będzie mieszkało małe dziecko - jego własna wnuczka. Kopci jak lokomotywa, czuć w całym domu. Prosiłam, błagałam... Nie rozumie. Ostatnio jakieś złogi wapniowe wyszły na USG. Lekarka potwierdziła, że to przez bierne palenie. Przekazałam ojcu - dalej nie rozumie. Powiedzcie mi, co mam robić? Jestem gotowa trzasnąć drzwiami i wyjść z tej kotłowni. Tylko nie ma gdzie. Teściowie mieszkają 400 km stąd. Targa mną ogromna wściekłość na to, że nie potrafię uchronić mojej córeczki przed smrodem papierosowym... Płakać się chce. :(

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marcysiaaa20

wiesz w zasadzie to dom ojca tak?

moi rodzice też zawsze palili wszędzie ,jak urodziłą się Ewcia palą w kuchni tylko ,ale i tak zawsze jak wracam od mamy wszystko capi fajami nawet szczotka do włosów ;/

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katrina91

wiesz w zasadzie to dom ojca tak?

moi rodzice też zawsze palili wszędzie ,jak urodziłą się Ewcia palą w kuchni tylko ,ale i tak zawsze jak wracam od mamy wszystko capi fajami nawet szczotka do włosów ;/
Dom rodziców. Czyli co, mam dać truć swoje dziecko, bo nie jestem u siebie? Ehh... Faktycznie, sytuacja bez wyjścia. Czuję się po prostu bezsilna, bo nie chcę by Malutka wdychała te smrody, ale najwidoczniej muszę być tu więźniem, póki nie będziemy mogli wynająć czegoś własnego...