« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mizzmummy
mizzmummy

2010-07-28 22:18

|

Pozostałe

Tata na odległość...

Kochane ciężarówki!
Jestem w 4 msc ciąży i Pana P. 160 km od siebie (Szkoła Policji).
Widujemy się co tydzień na week. jak ma służbę to co 2 tygodnie, w związku z czym omijają go wizyty u ginekologa i zostaje mu podziwianie malucha ''na sucho'' na zdjęciach. W najlepszym wypadku wróci na 6 mc, w najgorszym na 8mc (o zgrozo). Iiii...no właśnie...martwię się czy Pan P. będzie tak samo związany z dzieckiem jak ja? Bo,choć nie z jego winy to przecież tyle go omija ;/ Ocean robi mi się w oczach, gdy w poczekalni do G. widzę dzielnie wspierających mężczyzn swoje partnerki...i tylko ja znowu sama...i sama muszę o siebie zadbać i jak mam zachciankę to sama wsiadam w auto i okupuję market,i sama i sama i sama...staram się być silna, dla nas, dla dziecka, ale czasem też potrzebuję wsparcia :(
Czy któraś z was ma podobną sytuację? Jak sobie radzicie? Pozdrawiam wszystkie ''samotne'' mamuśki i całuję ;*

Odpowiedzi

hej!To bardzo Ci wspolczuje kochana:)Ja mieszkam z moim mezem ale on pracuje codzinnie po 12-13 godz.wiec widze go tylko przed snem.Tez mi jest smutno ,ze go nie ma cale dnie,a jak wroci z pracy do domu to zje i spi -tak jest zmeczony.Wiec nic z jego pomocy nie mam ,jestem zdana na siebie ,wszystko musze sama robic (placic rachunki ,wszystkie obowiazki domowe itd).Brakuje mi czulosci ,bliskosci ale co zrobic...Wiec kochana badz twarda ,nie mamy wyjscia,najwazniejsze to zdrowie dzidzi a wszytko bedzie dobrze!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

hm... ja wychowuję synka bez taty, jeszcze przed narodzinami się rozstałam z ojcem dziecka. rozumiem Twój nastrój, bo czułam się podobnie. do tego hormony też robiły swoje i potrafiłam płakać z byle okazji.potem cieszyłam się, ze na porodówkę nie wpuszczają odwiedzających, bo tym bardziej byłoby mi trudno.

a nie ma możliwości odroczenia służby?  może jakaś ściema, ze wymagasz opieki, czy coś? tylko jak nie jesteście małżeństwem, to pewnie nie wchodzi w grę...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
patii19867

Hey!!ja niestety mam taką sama sytuację z tym że ja mam 15nc synka a narzezcony za granica zjezdza co9tyg..i wierze że jest Ci bardzo ciężko.Ale musimy być silne bo tak naprawde kochamy tych swoich mężczyzn..nie poddawaj sie i głowa do góry.Ja sobie tłumaczę że mamy dla kogo żyć i że jutro będzie lepiej...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mizzmummy

em3 nie jesteśmy małżeństwem (jeszcze), ale nawet gdyby było inaczej to nic nie dało by się odroczyć, bo to nie wojsko tylko policja, szkolenie musi przejść jako początkujący policjant i nie ma na to rady ;/ ew. rezygnacja z tej kariery...ale to raczej nie wchodzi w grę. Pozostaje mi czekać i cieszyć się weekendowymi wizytami ech .. :) Odbiję sobie przy drugim dziecku jak P. będzie na miejscu....będę go ganiać w nocy po ogórki, nawet jak nie będę miała na nie ochoty ;P <żarcik>

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
gosiaiemi

Hej ja tez mialam podobna sytuacje. Moj maz pracowal ciagle na delegacjach i zjezdzal raz w tyg na weekend :( balam sie ze nasza coreczka wogole nie pozna taty jak miala go tylko na weekend i oczywiscie na wszystkie szczepienia, badania i inne takie musialam chodzic sama :( i na dodatek moj maz przez 3miesiace mial jeszcze delegacje do Anglii, tak ze bylo mi strasznie ciezko wtedy :( na szczescie corcia "poczekala" z pierwszymi kroczkami na powrot taty z zagranicy ;) teraz jestem w 2 ciazy i tez maz pracowal na delegacjach, ale mam zagrozona ciaze wiec zmienil prace i jest na miejscu :) wiem ze w Twoim przypadku sie nie da (mam kolege policjanta i rowniez dojezdza), ale trzymam za Was kciuki :) napewno sobie jakos poradzisz kochana, bo wszystkie jakos dajemy rade :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
edysia24

Tez jestem w podobnej sytuacji1Moj S zjezdza do domu co dwa tyg i tylko na weekendy!Jest ciezko zarowno dlamnie jak i dla niego ale mowimy sobie ze milosc wszystko zwyciezy i kiedys bedzie lepiej!!!A jesli chodzi o przywiazanie do malenstwa.... to zabralam tatusia na usg 4d i po raz pierwszy maly nie dal sie poogladac, wiec moj facet ciagnal mnie juz sam na kolejne!!!!I zobaczyl nasze malenstwo mial lzy w oczach!!!!Teraz jak przyjezdza do domu to pierwsze co wita sie ze swoim synkiem, rozmawia z nim!Mowi mu zeby byl grzeczny i nie dokuczal mamie ale to jest slodkie...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
otoja666

hej! ja nie mieszkam na stałe ze swojm.chyba ze jestesmy u jego taty kilka dni. mieszkamy od siebie wcale nie tak daleko tylke ze sa problemy z dojazdem do pracy bo do juz ponad 100km.dziennie i troche to kosztuje.przyjezdza dwa razy w tyg.(sroda i weekend).juz sie do tego przyzwyczaiłam:) na początku będzie cięko a on napewno bedzie kochal maluszka tak samo jak Ty! mojej znajomej mąz poszedł do więzielnia kilka mies temu i tez jest cały czas sama.wprowadziła sie do tesciowej:)do wszystkiego da sie przyzwyczaijs.musisz to jakos przetrwać. potem jakwróci bedziecie juz w komplecie i bedzie tak jak byc powinno:*