Witam!
Kiedy mój synek miał 3 tygodnie (2 dni po wyjściu ze szpitala) moja teściowa bez mojej wiedzy (o czym wspominałam w innym pytaniu) zostawiła go na prawie 2 godziny na dworze (w październiku).Od tamtej pory mały ma problemy z noskiem.Strasznie charczało mu więc przy każdej wizycie u lekarza (a chodziliśmy co tydzień bo mały urodził się w bardzo złym stanie)wspominałam o tym.Zalecał różne rzeczy i powiedział,że to tzw.sapka,która powinna minąć do 3 miesiąca.Próbowałam już wszystkiego...między innymi sól morską,nose fride-do ściągania katarku i różnych innych rzeczy.Mały kończy dzisiaj 5 miesięcy,a nie ma żadnej poprawy.W ciągu dnia jest troszkę lepiej bo nie leży cały czas,ale w nocy jest coraz gorzej.Maluch jest coraz starszy i coraz bardziej się buntuje bo mu to przeszkadza.Lekarz wspominał,że może to być też wynik zaziębienia,w czasie kiedy dziecka nie ma jeszcze wykształconych zatok.
Miałyście taki problem???Może macie na to jakiś sposób???Próbowaliśmy też zmiany mleka,ale nie pomogło.