Na wstepie przepraszam was za dlugi "a'la list" pisze gotutaj bo nie mam sie komu wyzalic. Moj maz od dluzszego czasu wogole nie rozumie mnie, nie rozumie czemu mam chec plakac,czemu wybucham nerwami czemu czasami chodze poddenerwowana, staralam sie z nim rozmawiac tlumaczyc mu czemu tak sie dzieje ale on chyba niechce zrozumiec, ostatnio to mu pokazalam posta w ktorym byly opisane wszystkie emocje uczucia jakie kobieta przechodzi w ciazy to przeczytal to i dalej sie mnie czepial,a ja potrzebuje wsparcia i glupiego przytulenia a nie ciagłych awantur. Nie mam sily, co radzicie?