« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maja27
maja27

2011-08-03 14:35

|

Pozostałe

dziewczyny prosze o pomoc!!! proszeee

nie wiem co sie ze mna dzieje. Jestem okropnie szczesliwa Mamusia i zona. Mam przecudownego wecz idealnego meza, wspanialego synka (12tyg.)...a bardzo sie boje...BARDZO ... smierci, ze ktoremus sie cos stanie mysle o tym dosc opsesyjnie wrecz niekiedy sie tym gnebie. Blagam Was pomozcie mi jakos. tylko prosze darujcie sobie komenatrze ktore jeszcze bardziej mnie pograza, ja mysle ze mam powazny problem i jeszcze dzis zaczelam sie zastanawiac ze fajnie by bylo gdyby krzys byl dziewczynka!!!a przeciez tak strasznie go kocham. Boze co robic a moze mam jakies poczatki depresji? jak sobie z tym radzic?

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamcia20

Trochę Cię rozumiem...
Raczej Cię nie pocieszę, ale ostatnio śniło mi się, że stawiałam pomnik dla mojej dzidzi... I się zasypiać teraz boję...
Ale staram się o tym nie myśleć tylko cieszyć każdą chwilą w oczekiwaniu na synka:)
Ty masz swój skarb przy sobie więc czego więcej chcieć do szczęścia.
Jeśli Cię Twoje lęki przerażają, to spróbuj o tym porozmawiać z mężem albo kimś bliskim, kimś kto Cię zrozumie...
Ewentualnie zgłoś się do lekarza, bo z depresją nie ma żartów...
Sama kiedyś brałam różne antydepresanty...
Są na to różne leki, ale raczej nie można ich brać przy karmieniu piersią;/
Najlepiej doradź się lekarza.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
monica

skoro jesteś tak bardzo przerażona to może powinnaś porozmawiać z psychologiem?Większość mam ma jakieś obawy(ja też miałam)ale nie trwało to tak długo.Nic więcej nie przychodzi mi do głowy jedynie słowo powodzenia i trzymaj się.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ang3la

masz problem i dobrze że go dostrzegasz i przyznajesz się do niego,
myśle że powinnaś poszukać fachowej pomocy, na początek może u psychologa, zobaczysz wszystko będzie dobrze:)

Po pierwsze porozmawiaj o tym z najbliższymi,niech okażą Ci wsparcie, wytłumaczą,niech po prostu z Tobą będą. Jeśli to nie pomoże to tak jak dziewczyny napisały musisz szukać pomocy u psychologa. Ja niedawno miałam problem podobny,tylko,że w odwrotną strone,bałam się że mi się cos stanie i ze moj maluszek zostanie sam z tata i ze sobie nie poradza. Tesciowa naopowiadala mi jak jej znajome po cesarce zmarly bez powodu i kazdy bol,kazde zle samopoczucie zdawaloby mi mowic,ze ze mna tez jest cos nie tak i ze i ja umre. U mnie przeszlo jakos samo,dzieki wsparciu partnera ktory wybil mi matki glupoty z glowy

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

maja, poszukaj pomocy u specjalisty... naprawdę im wczesniej, tym lepiej, bo zaczniesz się jeszcze bardziej nakręcać. sama widzisz, że ten lęk się nie zmniejsza, tylko zwiększa... ważne, ze masz swiadomość, że ten lęk jest irracjonalny, że zdajesz sobie z tego sprawę.
w jakimś stopniu zrozumiałe jest to, ze będąc matkami zaczynamy bardziej cenić sobie życie, a co za tym idzie - bać się śmierci. bo bolesna jest myśl, ze mogłoby nas zabraknąć i dziecko straciło by mamę. albo lęk o to, że dziecku się coś stanie. jak piszesz, masz świadomość, jak bardzo jesteś szczęśliwa, i zamiast się z tego cieszyc, ty koncentrujesz się na tym, ze mozesz to utracić.
psycholog pomoże Ci kontrolować lęk i poszuka, jakie jest tego podłoże.

może jest w waszej miejscowości Poradnia Zdrowia Psychicznego (tylko tam są kolejki długie), czasem przy Ośrodkach Interwencji Kryzysowej prowadzi się też terapie (obowiązuje rejonizacja). a jak nie, to poszukaj prywatnie.

a krzyś zawsze może mieć siostrę :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mb1202

ja jakiś czas temu miałam podobny strach przed śmiercią, ale ja ogólnie boję się śmierci..
ale był czas ,że ciągle o tym myślałam ,ale nie trwało to długo..
mi pomogła rozmowa z partnerem, jego wsparcie, jego spokój..
końcu nikogo to nie ominie..