Obawiam sie że nasze rady nic nie pomoga mimo szczerych chęci. Ja bym spakowała siebie i dziecko albo jego i do widzenia. Na pewno bym nie żyła w zwiazku patologicznym . Kiedy w gre wchodzi alkohol to małe szanse sa na to że za sprawą "powaznej"rozmowy cos sie zmieni bo chyba nie da sie rozmawiac na poważnie z kimś kto jest pijany. Druga sprawa i najgorsza jest taka że najczesciej osoba poszkodowana tkwi w takim zwiazku i wmawia sobie że nie poradzi sobie sama albo siebie obwinia. Ehhhhh zal mi jej ale chyba nic z tego dobrego nie wyniknie,bo najwyraźniej jest miedzy nimi cos nie w porzadku skoro on woli nie wracac do niej. Jak chcesz i możesz jej pomóc to zorganizuj jej pomoc w sensie zamieszkania chwilowego i uwierzenia że bez niego ma szanse na lepsze i wpaniałe zycie,przy nim póki co marnuje życie dziecku z tego co opisalas.

Sytuacja nie do pozazdroszczenia...doradzilabym zostawic faceta ktory zaglada do kieliszka bo nic dobrego to nie wrozy....jednak wiem ze czasem latwo radzic a w rzeczywistosci nie jest tak pieknie bo np.kolezanka nie ma gdzie sie podziac,za co zyc....liczyc na pomoc bliskich.....Ty jako jej blizsza kumpelka znasz lepiej mozliwosci manewru w tym wypadku...