u nas w szpiatlu jest tak : jak urodzisz dziecko wraz z tata (jesli jest) ida mierzyć i ważyc dzidziusia a tyw tym czasie rodzisz łóżysko. pozniej zabieraja dziecko i sami je ubieraja i owijają w jakis tam rozek. dziudzius jest w tym ubrany przez dłuższy czas. i dopiero pozniej mąż przynosi do szpitala rzeczy dla maluszka.

w szpitalu w którym ja rodziłam położna zabrała Mańke umyła ją, założyła szpitalnego pampersa i ubrała w ubranka szpitalne. Jak mnie zszywali to położna oddała Mańke tacie po ok 40 minutach do nich dotarłam. położna przystawiła ją do piersi i wytłumaczyła mi co i jak jak Mała się najadła przewiozły mnie na sale a mój mąż prowadziła to łóżeczko z Marysią i Mała była cały czas przy mnie, zabrali ją jedynie na dosłownie 10 minut na szczepienie i pobranie krwi po 1 dobie. jak już miałam siłę wstać i byłam po kąpieli przebrałam Marysie w nasze ubranka.

moja Laurka była cały czas w szpitalnych ubrankach,bo taka tam tradycja ze na wyjscia zakłada się własne,po porodzie zabrały dziecko wraz z tatą i ubierali,na początku moglam odpocząć ile chcę od drugiego dnia sama postanowilam przebrać Laurke pod okiem pań,i zajmować się nią cały czas przy mnie

To zależy od szpitala. Moja mała była ubrana w ich ciuszki, kąpali ją rano (urodziłam o 1.05). Jak przychodzili lekarze to musiałam ją rozbierać i ubierać sama

Ja z mala bylam dwie godziny po porodzie w sali porodowej pozniej po mnie przyszla polozna z oddzialu polozniczego a po mala pielegniarka z noworodkowego bo ponoc musza przyjac dziecko na oddzial.Po pol godz malutka przywiozla neonatolog zawinieta w pileuszke tetrowa i szpitalny rozek i mowila o zdrowiu maluszka,jak sie zachowuje,jakie ma odruchy itd.Generalnie,ze wszystko jest ok.W pierwszej dobie dzieci nie kapano.Nastepnego dnia rano przyszly babki ktore kapaly i wazyly dzieci i wtedy przeskoczylysmy na nasze ubranka i rozek.

U mnie bylo tak ze jak urodzilam ,wzieli malego mierzyc,wazyc itd...Po chwili dali miu go na jakies 10min jak juz lerzalam na korytarzu (2h) puzniej odwiezli mnie na sale ,dosyc dlugo czekalam na malego,mysle ze jakies 2 h zanim mi go przywiezli,wykapanego,ubranego,pachnacego,i juz byl ze mna,ale codziennie rano brali dzieci do kapania na jakias godzine i gotowe :) Ubranka byly szpitalniane,i dobrze bo kto by tam pilnowal kogo co,...wazne ze czyste a ze pamietaly czasy PRLu :))...

U mnie było tak: zaraz po porodzie położyli mi maluszka na brzuch i leżal sobie chyba do momentu aż chcieli zawieźc mnie na salę, nie pamiętam dokladnie, bo bylam w takim szoku że nie wiem w którym momencie ważyli, mierzyli ;) kiedy byłam już na swojej sali, przynieśli nam małego tylko lekko obtartego, nagutkiego zawinietego w szpitalny rożek. Po jakimś czasie zabrali go i przyniesli już ubranego w szpitalne ubranko. W każdym szpitalu jest inaczej.