Moje dziecko zostało zarażone wirusem opryszczki i to było straszne, pęcherzyki zrobiły jej się w buźce, w środku, nie chciała jeść ani pić. Byliśmy u lekarza , na pogotowiu, w szpitalu. Coś strasznego. Dostała zastrzyki. Ja nigdy nie miałam wirusa. Zawsze prosiłam wszystkich, żeby jej nie całowali. Ale co z tego jak każdy i tak bez przerwy do niej z ustami, babcie, dziadkowie.Musiałam się o to wykłócać, uważali mnie za przewrażliwioną matkę.I w końcu zarazili mi dziecko. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczna jest zwykła opryszczka.Dlatego jestem na to szczególnie wyczulona. Dziecko bardzo cierpiało. Nie wiem jak to jest z karmieniem ale na pewno nie całuj maluszka.

Mnie też zdarza się mieć "aktywną" opryszczkę. Wtedy uważam, żeby nie całować dziecka, ale nie przerywam karmienia piersią. Póki co miałam tylko raz odkąd urodził się młody, ale nie zaraził się.
Z tego co wiem, przenosi się drogą kropelkową lub przez dotyk więc karmienie samo w sobie chyba nie powinno być źródłem zakażenia (przynajmniej nie ma o tym żadnej informacji w przeciwieństwie do niebezpieczeństwa opryszczki w czasie ciąży). Jeżeli bardzo się obawiasz to może podczas przebywania blisko dziecka w sytuacjach takich jak karmienie używaj maseczki na twarz - na pewno nie zaszkodzi a zminimalizuje ryzyko zarażenia dziecka wirusem.

Bo mówimy o opryszczce wargowej?