Moja najstarsza miala 2 dziorki w serduszku. Byla pod stala kontrola kardiologa dzieciecego. 2-3 razy w roku kontrola ze wszystkim w pakiecie: usg, ekg, mierzenie cisnienia itp.
2 miesiace po 6. urodzinach bylismy na ktorejs tam z kolei kontroli i obydwie dziorki byly zarosniete.
Dlugo to trwalo, ale jednak obylo sie bez operacji.

Moja cora nie byla przez to w niczym ograniczona. Uprawiala sport, bawila sie jak wszystkie inne dzieci.

Jedyne co, to miala profilaktyke endokarditis (kurcze, tu nie wiem, jak to po polsku sie zwie), tzn. ze np. gdy goraczka utrzymywala sie dluzej niz 1 dzien to pobierano jej krew, sprawdzana, czy nie jest to o podlozu bakteryjnym, jezeli zas tak, to dawano jej antybiotyk...

to pocieszające! mam nadzieje ze i u nas obejdzie się bez operacji.

Bedzie dobrze. Zobaczysz.

A powiedz, czy lekarz kazal Wam rowniez przestrzegac jakies srodki ostroznosci, tak jak u nas np. z tymi infekcjami bakteryjnymi? (chodzi o to, zeby bakterie nie wniknely do tych ubytkow, bo moga zaatakowac miesien serca)...

Ja sama miałam szmery i jeden ubytek w serduszku zaraz po urodzeniu i byłam pod opieką kardiologa przez 1,5 roku. Już wtedy mojej mamie powiedziano to co Tobie - w okolicach roczku powinno wszystko się unormować. Co prawda to było baaardzo dawno temu, ale wszystko skończyło się dobrze i bez interwencji chirurgicznej.

Tak więc głowa do góry, u Was też wszystko będzie dobrze :)

może ten lekarz tylko tak "straszył",że do roczku a potem operacja? bo widze że u was obyło się jednak bez!

żadnych specjalnych zalecen nie dostalismy.
niby sporo dzieci to ma ale ja jakos z żadnym sie jeszcze nie spotkałam.