Właśnie skończyłam lepić pierwsze pierogi w swoim życiu, udały się i jestem z siebie dumna.

 Stary nadal nafochowany, no trudno jak musi to niech mu będzie. Mało mnie ruszają jego fochy, nie muszę z nim gadać.

 Dawno nie pisałam co u nas to napiszę dzisiaj też coś na poważnie. Nie jest dobrze, Michaśka ma temperaturę i skarżyła się na ucho, a Dominik najprawdopodobniej zapalenie pęcherza - ciągle siusia i mówi, że go szczypie. Adaś dostał dziś ostatni antybiotyk. Oczywiście wszystko na koniec miesiąca jak kasy brak:(

 Jak już mówimy o Dominiku, jest w domu od 2,5tyg i dzisiaj mogę powiedzieć, że jest lepiej niż przed szpitalem, ale tydzień temu... myślałam, że go zamorduję. Urządził taką jazdę, zezwał Tomka od najgorszych i wszystko co było między nimi dobrze prysło jak bańka mydlana. Ponieważ mój mąż jest zawzięty i sam czasami jak dziecko - wychodzi brak ojca i posiadanie matki, która albo znikała albo pozwalała, żeby robił co chciał - to ciężko będzie Dominikowi to odzyskać.

 Jeżeli chodzi o mnie to jest lepiej, choć do normalności jeszcze daleko:P

I jeszcze o dzieciach:)

Adaś - nauczył się mówić auuła jak się uderzy, woła ciastko, a jak czegoś nie potrafi powiedzieć to pokazuje paluchem i nawet jak łobuzuje, a łobuzuje bardzo to jest najsłodszym słodziakiem wśród słodziaków:D

Michalina - ulubione hasło "o bosie kochany", ulubiona bajka "Kubuś puchatek" - jakby szła 24h/dobę było by super:D

Dominik - średnia na półrocze 4,75 gdyby nie ADHD byłby idealny:P i ostatnia "przygoda" - obudził się, bo miał zły sen, on nie zaśnie bo sie boi. To pytam co mu się śniło - wiertarka i co chciała cię przewiercić? Nie hałasowała i płacze. Ja już ledwo od śmiechu się powstrzymuję, muszę bo dziecko wystraszone i uspokajam, że to tylko sen. Dobre pół godziny żeśmy rechotali:P

Na dziś to wszystko, limit wpisów na blogu wyczerpany na miesiąc:)))

Buziole mamuśki cmok cmok cmok