Odwiedzamy rodzinę męża tam są kuzyni, których Szymon uwielbia, czasem zostawiamy tam dzieci bo mieszkają z mama męża a my mamy wychodne :D czasem aquapark, spacer albo poprostu siedzimy w domu wtedy starszy bawi się z tatą cały dzień i tez ma wielką radoche :)

U mnie sobota oznacza "maz w dom". I mam kupe robotyn bo mysze poprac jego rzeczy z trasy, ugotowac sloiki, zrobic zakupy na nastepny tydz. Schodzi mnie z reguly do 15. Dzieci wychodza na podworko lub spacer jak tylko pogoda. Kiedy brak pogody rozrabiaja w domu, ukladaja puzzle, maluja, z asysta. Glownie Maniek chce zeby z nimi siedziec caly czas. Nie wychodzimy raczej nigdzie bo maz tylko te dwa dni w domu.

sobota, niedziela= uczelnia:/ także mijam się z mężem. co 3-4 tygodnie nie mam zjazdów więc albo coś razem robimy na działce albo jedziemy do babci i dziadka.

U nas każda sobota wygląda praktycznie tak samo i tak samo jak każdy inny dzień w tygodniu. Mąż wraca z pracy nad ranem wiec odsypia. Wstaje raczej ja już jestem padnięta, jest 18 i ooo. Dziś myśleliśmy że uda się nam wyjść razem gdzieś a tu d*** bo nie mamy z kim zostawić dzieci. Może wieczorem wyjdziemy do znajomych którzy mają córkę w Magdy wieku. Ale nie wiem jak to wyjdzie w praniu . A niedziele są również identyczne za każdym razem, mężowi nigdy się wstać o normalnej godzinie nie chce i śpi do południa bo jak twierdzi na noc idzie do pracy... Wiec chce się wyspać. No i my znowu siedzimy same i dzień jak każdy inny.

Sobota , do 13 w pracy wracam szybko obiad , sprzątam całe mieszkanie , w miedzy czasie tata idzie z synem na spacer , zanim się ogarniemy jest 19 i synek idzie spać . Oczywiście w miedzy czasie się z nim bawimy gonimy itd . W niedziele jedziemy na cmentarz jak jest ładna pogoda , raczej siedzimy w domu , nie lubię w niedziele jechać na basen ani inne takie miejsca bi zawsze jest tak dużo ludzi i nie lubię tych spędzę w tyg sobie z nim gdzieś jedziemy . A jak jesteśmy w domu to czytamy bajki układamy klocki rysujemy bo wtedy mam czas dla niego

zwykle chodzimy na spacery:)