raz już było mega napięcie i jakoś tak wyszło, że się pokłóciliśmy i to ostro, bez wulgaryzmów, ale kiedy Hania staneła i zaczęła piszczeć przeraźliwie to oboje sie popłakaliśmy, że przestraszyliśmy dziecko....płakala długo, a potem nas do siebie przyciągała i kazała się przytulać. Myśleliśmy, że małe dziecko nie rozumie, a jednak...

Teraz jak się sprzeczamy to raczej delikatnie i w żartach a poważne rozmowy odkładamy jak Hanka idzie spać.

Zdarzyło się niestety i od tamtej pory staramy się nie kłócić przy dzieciach, bo Lenusia nawet jak głośniej o czymś rozawiamy podchodzi i pyta "dlaczego się kłócicie, nie kłóćcie się".

Nigdy nie klocimy sie z wulgaryzmami wiec z tym problemu nie ma , ale podniesionym tonem to sie zdarzalo klocic ale nie wrzeszczec czy krzyczec. Tak czy tak uwazam ze to tez dobre nie bylo...

Oj źle doczytałam, my jak się klocimy to ostro ale nieprzeklinamy,

tak,niestety Oliwia reaguje na to płaczem.

bez wulgaryzmów

od roku nie kłucimy sie bardziej jest to glośna wymiana zdań  2 zdania i koniec

zdarzyło sie , poniosło mnie byłam przed @ i jak to kobieta zaczełam krzyczec ale maz oczywiscie jak zawsze słuchał cierpliwie co mam do powiedzenia... bez wulgaryzmów oczywiscie i na koniec zapytał czy nie jest mi wstyd ze mały słyszy jak sie kłocimy... rzeczywiscie zawstydziłam sie mega1! od tamtej pory odkładamy rozmowy na potem , staramy sie nie klocic wiecej rozmawiac ale to i tak jak mały spi...

Nigdy się nie kłócimy na ostro. Jeżeli już to wymiana zdań z nieco większymi emocjami, ale nigdy głośno, nigdy obraźliwie. Jeżeli rozmowa idzie w złą stronę to odpuszczamy i wracamy do tematu za jakiś czas, już na spokojnie.

jeszcze nigdy nie klocilam sie z moim partnerem uzywajac wulgaryzmow (czy obrazliwych stwierdzen/okreslen), ani sie na siebie nie wydzieralismy. Moim zdaniem wyszłby to sztucznie... Całe szczęscie.