tak ale na szczescie z martwymi przedmiotami.

1. z koszem betonowym takim malym, zaparkowalam obok niego a jak wyjezdzalam t osie zagadalam z dziewczynami i zachaczylam bokiem co spowodowalo piekne zarysowanie az do blachy

2.uczylam jezdzic moja mame na dzialce i jak wcisnela gazu na 1 to na slupku od ogrodzenia sie zatrzymalysmy (pisze ze moja wina bo ja ja do tego namawialam i siedzialam obok i pilnowalam)

nie wiem czy to można nazwac stłuczką, ale tydzień przed egzaminem na prawo jazdy próbowałam wjechać do garażu i z prawej strony mocno się nie zmieścił :D

u mnie tez naszczescie nie z mojej winy...motorzysta nie wyrobił na zakręcie...i uderzył mi....w lewe przednie światło...niestety zderzak tez połamał....także nic groźnego:)

wpadlam w poslizg przy wyprzedzaniu, bylo bardzoo slisko, odbilam sie od barierki i wyladowalam w rowie do gory nogami. Mi naszczescie nic si enie stalo, ale samochod poszedl do kasacji.. Bylo to 3,5 roku temu, mialam seata cordobe,,, ahhh slabe te seaty ;))