Sobota to dzień sprzątania.Chłopaki w swoich pokojach i mają obowiązek mycia podłóg a ja robię pranie:) Niedziela kościół na msze dla dzieci i później odpoczynek albo czynny(spacer nad morzem lub na Górze Chełmskiej) lub bierny ( tv lub konsola )

u mnie sprzatanie jest na bierzaco wiec nie potrzebuje soboty i niedzieli:) niedziela totalny leniuch... czyli od sniadania po obiad i po obiedzie spacer:) obiady zazwyczaj u dziadkow lub u mamy. w tygodniu mam posprzatane, poprane wiec w kazdej chwili mozemy wyskoczyc na kilka dni:) czy nawet na dzien:)

u mnie każdy dzień jest identyczny. ale jak się skończy macierzyński to weekendy będą ulgą od pracy :) pozdrawiam

Dzień jak każdy inny:) Choć jak jest ładna pogoda to często mam ochote sobie gdzieś pojechać :D

przy dwójce już niczym się nie różnią te dni od innych

Dzień jak codzień, z tą różnicą, że mąż sprząta w sobotę.

dzień jak codzień :)
choć dziś wygoniłam chłopaki na dwór a sama umyłam podłogi.
aaa i niedziela to zawsze dzień gwarantowany kiedy mąż jest w domu,w soboty różnie :/

Weekendy to najgorsze dni w ciagu calego tygodnia- Michal na dyzurach, a niania ma wolne, wiec my z Tomkiem sami kombinujacy jakby tu wytracic czas.. nienawidze weekendow!!