Roznie to bywalo. W pierwszym m-cu mloda wisiala praktycznie non stop na cycku, potem bylo tak jak u Ciebie. Z czasem (nie wiem teraz dokladnie, jak mloda miala moze te 4-5 m-cy) naszlam na te co 4 godz. karmienie. W tej chwili ma prawie 9 miechow i roznie z tym karmieniem bywa. Jak jest wszystko ok, to co te 4 godz. no i do tego obiadek (warzywny) i kolacja (kacha). Ale jak teraz np. zabkuje to znowu wisi praktycznie non stop przy cycu.

Ah... jak miala skoki rozwojowe to tez bardzo czesto ja karmilam. Rekord to bylo karmienie nawet co pol godziny.

Ale, zeby powiedziec ile wypija, to nie wiem. Juz dawno nie odciagam tak do picia (tylko do kaszki na wieczor) i karmie na zadanie. Pewno raz wypija wiecej a raz mniej. 

moja Lena to różnie czasem 10 min a czasem 20 min.czasem ma tak że pije potem 10 min przerwy bo że nie chce i znowu sie domaga:) i też tak  co 2-2,5 godz karmie:) a ile wypija to nie mam pojęcia:)

noi a czasem zdarza sie dzień że co godz woła i siedzi przy cycku z pół godziny

Ha... no i nie napisalam, co trzeba. Ok. 5-10 min. trwa karmienie.

bardzo róznie... czasami 10 minut a czasami 20... i co 15 minut nawet przez pierwsze tygodnie ;)

To zależy, ja nawet nie patrzę na zegarek, po prostu widze czy je czy nie.. ale to różnie, czasami jak jest głodna to 10 min, czy nawet więcej, a czasami po prostu chce się pić więc tylko chwilke possie

karmie mniej wiecej co godzine po 5 minut :/

U mnie karmienie piersia na samym poczatku trwalo nawet 45 minut,lecz karmilam mala tylko 2 tygodnie i przeszlam na butelke.Moj pokarm byl slaby i Paulinka sie nie najadala.

hmm... czyli z tego wniosek, że jak mały ssie pilnie przez jakieś 6 minut a potem zaczyna się bawić ciągnąc mnie za brodawki na wszystkie strony i wiercąc się niemiłosiernie, to znaczy że pewnie się już najadł... no to robię eksperyment w tym tygodniu. koniec zabawy, karmienie do momentu, kiedy zaczyna się ze mną bawić i zobaczę, ile mu na wadze przybędzie. bo generalnie przybiera ok 100g w tydzień. a to chyba nie jest dużo...

Na poczętku karmienie zajmowało mi 1,5 godziny, po miesiącu już tylko pół godziny, a teraz przeważnie 5 minut, w porywach 10, a raz na jakiś czas (ale bardzo rzadko) nawet pół godziny.