Najdłuższa przerwa w spacerach trwała 2 dni. Zwykle wychodzimy codziennie co najmniej na pół godziny

Nigdy nie bylo tak, ze nie wyszlysmy. Niestety mieszkamy sami, moj pracuje caly dzien a zakupy same sie nie zrobia. Chcac nie chcac musialam wyjsc. Na szczescie nie ma tu takiego mrozu jak w pl. W takiej sytuacji napewno nie wychodzilabym codziennie

11 dni :/ przez ospę

Moja starsza od urodzenia w sumie codziennie jest na dworku, chyba, że jest chora - te 3razy w życiu była i nie ruszała się z domu wcale przez 3 dni i to było najdłużej, a potem to też tylko chwilkę aby dojśc do dziadka czy tam innych znajomych w pobliżu albo jakiś małpi gaj w galerii, aż tak na 100% nie wyzdrowiała ;) No i jak mocno pada, to też nie idziemy na dwór na długo, czasem wcale, czasem tylko do sklepu i z powrotem, ale to zazwyczaj jest 1 dzień tylko takiego wielkiego deszczu, a jak dłużej pada, to też tylko tyle, żeby gdzieś przejśc do kogoś, żeby ciągle w tym domu nei siedziec, bo to też się nudzi i dłuży ;)
A tak ogólnie to codziennie jest po ok. 2-3 godzinki. Kiedyś, wiosną, latem to wychodziła po 2-3 razy tak po 1-3 godziny, zależy ;) Albo jak było za gorąco to na balkonie się w basenie pluskała czy coś ;)

Póki co od dnia wyjścia ze szpitala codziennie jest na dworze i oby jak najdłużej to trwało. Cieszę się, że przeziębienie się Go nie ima.

Ze 3 dni. Spacerowicz ze mnie żaden. Dziś nie był, wczoraj był na wyborach, przedwczoraj nie był :P

Jak mi się nie chce to nie wychodzę z mała nawet it5-6 dni,brrr kto by mi kazał w taka zimnice,a jak wychodzę bo muszę to i tak bez małej.

Jak mi się nie chce to nie wychodzę z mała nawet it5-6 dni,brrr kto by mi kazał w taka zimnice,a jak wychodzę bo muszę to i tak bez małej.