pierwsze bole miałam po oksy o 16 a o 19 były juz tak bolesne ze do dzisiaj na sama mysl mnie boli krzyz i o 22 urodzilam czyli 3 h hardcoru

skurcze zaczely sie o 4 rano, ale ciagle nie bylo rozwarcia, zrobilo sie jakos po 15 po wzieciu prysznica i juz bolalo konkretnie, poszlismy na porodowke przed 16 gdzie akcja juz sie rozkrecila na dobre, jakos kolo 17 zaczely sie parte i o 17:40 wyskoczyl Tomeczek :) wiec w sumie rodzilam krotko, nic mnie w zyciu tak nie bolalo ale da sie wytrzymac, parte bola mniej a potem dostajesz bąbla na klatę i zapominasz o wszystkim :) grunt to sie pozytywnie nastawic, urodzic i tak musisz ;) powodzenia! :)
ps. opis porodu mam na blogu :)

Cięzko :D
Ale fajnie.
W sumie, to nie wiem ile rodziłam, bo pierwsze bole miałam o 11:00, a urodziłam o 00.20, ale takie prawdziwe mocne bóle i parcie trwało troszkę ponad 2godziny ;)
Wiesz, kazda się boi, ale ja mogę powiedziec, że nastawiałam się na coś jeszcze gorszego, ale ta chwila, gdy już trzymasz Maluszka wynagradza na prawde wszystkie cierienia i od razu się jest szczęśliwym (w większości przypadków tak właśnie się dzieje).
Musisz nastawiac się na najgorsze he, najlepiej. I wierzyc, że się uda. Mam nadzieję, że też będziesz poztywnie zaskoczona. Życzę Ci tego.
Dla mnie to najcięższe, ale i najpiękniejsze doświadczenie w życiu ;)

http://40tygodni.pl/arletka1991/blog/16906,Moj-porod.html
Jesli chcesz zapraszam na mojego bloga, tam mam wszystko szczegółowow opisane - moze Ci to trochę przybliży poród i podniesie na duchu. Chociaż każdy poród jest inny...

30 minut, dla mnie zupełnie bezboleśnie.

pierwszy poród 10 godzin w tym 10 minut parte, drugi 7 godzin i 5 minut parte :) poszło gładko :)

ja mam nadzieje, ze urodze szybko i szybko zapomne i zaczne sie malym cieszyc i bede sobie jak mantre powtarzac. teraz ost tygodnie najgorsze, taka nerwowka..czkema narozwiazanie

12 godzin, zaczynałam od zera i na zerze skończyłam- po bólach i błaganiach zrobili mi cc

3 h i 45 min. bylo ciezko nie powiem, bo bol jest ogromny, ale dalo sie to wytrzymac- nie mailam wrazenie za zaraz umre czy cos w tym stylu;) za to po urodzeniu dziecka po krotkim czasie juz sama poszlam sie wykapac pod prysznic, ktory byl na sali i w ogole b. szybko wrocilam do siebie, a bol sie zapomina natychmiast w momencie jak dziecko jest na zewnatrz. zreszta to jest taka ilosc hormpnow ktore ci pomagaja urodzic, ze sie czujesz troche jak na "haju" ;) potem lekazr mi dal zastrzyk oksytocyny, bo mi sie macica powoli obkurczala i jak sie zaczela nagle szybko obkurczac to mnie bardzo bolalo, bo juz bylo bez hormonalnych wspomagaczy.

Niecałe 2 godziny. Ale w tym przyjęcie do Szpitala, wypełnianie papierków itd. Samego parcia 40 minut. Dało się przeżyć!!! Grunt to dobre nastawienie! :) Życzę żeby Twój poród też był szybki i jak najmniej bolesny :)