Roznie ... czasem mamy tak zwane ciche dni a czasem awanture na cale osiedle

Nie kłócimy się :) nie mamy nawet kiedy, rano czasem ja wybuchnę o pierdołę bo ciężka noc ale on zazwyczaj się ze mnie śmieje 15 min burzy z mojej strony i spokój

rzadko, ale jak już to drę ryja jak psychopatka, a potem ryczę :)

Ciche dni to jest u nas rzadkość i tylko wtedy, kiedy mąż ewidentnie przegnie. Przeważnie to ględzę albo wrzeszczę :P, a jak już się przestaję odzywać, to znak, że jest baaardzo źle.

U nas jest doĺadnie tak jak u kaonn.

Dre sie i wyrzucam mu wszystko co mi przyjdzie do glowy i on mi tez. Potem ustalamy rozwod. Za kazdym razem tak samo ;)

Baaardzo mało kiedy się kłócimy... Jeśli komuś coś nie pasuje, to rozmawiamy o tym. Jeśli już nie wytrzymam, to wyrzucam z siebie wszystko :P ale od 6 lat miało to miejsce dosłownie kilka razy.

Jak mi coś nie pasuje to czasami duszę to w sobie, ale mój przychodzi do mnie i stara się problem rozwiązać. Jeśli już się ostro pokłócimy to przeważnie do 2 godz wszystko mija- wtedy trochę na siebie podnosimy głos

Zależy. Czasami wydre morde na niego, a czasami milczę jak grób.