Kiedy poszłam do mojego byłego lekarza aby potwierdził ciąże, zalecił picie piwa codziennie wieczorem żeby nerki mi pracowały bo ja ogółem mam problemy z pęcherzem od małego. Przeraziłam się na tyle, że zmieniłam lekarza, który słysząc powód mojego przeniesienia o mało zawału nie dostał.. :)

Że nie szkodzi....

to nic...ja od jednej znajomej usłyszałam że palenie trawki nie szkodzi w ciąży..ona sama popalała jak była w ciąży a ja słuchając jej teorii byłam przerażona;/;/

"możesz pić alkohol,bo ja piłam całą ciążę i dzieci mam zdrowe"...takie coś usłyszałam.

Że pić można, tylko nie można na kacu(!!!) brać leków typu alkazelcer, bo szkodzą dziecku - z wrażenia się wtedy zakrztusiłam. I jeszcze, że wódkę(!!!) to tylko czystą, białą, bo inne to są ze sztucznymi barwnikami. Obie "mądrości życiowe" usłyszałam od tej samej osoby.

I że jak wezmę łyk piwa, czy dwa łyki wina to moje dziecko urodzi się z FAZ.

Ze czerwone wino jest dobre na hemoglobine.

mojej kolezance lekarz zalecil picie 2 kieliszki wodki dziennie na lepsze krazenie ;/ i ona pije, piwo zreszta tak samo bo niby nie szkodzi

Coś mi się wydaje, że koleżanka ma problem z alkoholem i próbuje wszystkim wmówić, że tak jej lekarz zalecił. Jestem przekonana, że to zmyśliła.

Każdy tekst typu : "ee tam szklaneczka piwa nic nie zaszkodzi.." mnie po prostu DOBIJA !