dosłownie pomyślałam sobię tak : o ja pier**le, zajebi**e :) no i banan od ucha do ucha :)

Z jednej strony radosc, a z drugiej strach jak to bedzie i tak dalej, bo nie bylismy do konca przygotowani na to. Ale wszystko w miare dobrze sie potoczylo. :)

po samym tescie bylo w miare ok, chcielismy miec dziecko wiec bedzie, super... ale jak poszlam do lekarza zobaczylam na monitorze mala kropke to... dostalam zawalu... wyszlam z gabinetu z pierwszym zdjeciem naszego dziecka w reku i oczy zalaly mi sie lzami, do domu jakos doszlam bo mam blisko. W domu mówie do meza ,,zobacz, twoje dzieciatko'' i jak zaczelam ryczec....!! i nic mnie nie uspakajalo... I tak wylam dzien w dzien przez jakies 2 tygodnie :) potem bylo lepiej, a teraz jest juz pieknie :) wszystko sobie pukladalam :)

"tak szybko?!" niesamowicie się ucieszyłam :)

" o kurde co teraz będzie ?!?! " pomimo tego, że staraliśmy sie kilka miesięcy i nie chciałam zrobić testu, bo bałam się ze znowu kolejny raz bedzie jedna kreska i się rozczaruję. Jak zobaczyłam dwie to się najzwyczajniej przestraszyłam :D

ja zrobiłam test przed druga zmiana nie mogłam uwierzyc zadzwoniłam do ginekologa i sie umówiłam na wizyte , mężowi chciałam powiedzieć wieczorem po pracy ale nie mogłam sie doczekać więc do niego zadzwoniłam i powiedziałam że będziemy mieli dziecko :)
mąż się ucieszył ale później miał do mnie żal że mu powiedziałam przez telefon :(

była zdziwiona, bo w dniu spodziewanej miesiączki wyszedł mi negatywny a 4 dni później były 2 kreski. Ale ogólnie byłam bardzo szczęśliwa, bo staraliśmy się o dziecko

w pierwszym momencie ogromna radość, skakałam po domu jak kangur :) a po kilku dniach jakiś kryzys - "przecież było nam tak dobrze we dwójkę" :) ale to podobno normalne, kiedy ludzie się długo starają i wreszcie się udaje :)
ten pierwszy moment był najcudowniejszy, obydwie kreski pojawiły się zanim kropelka dobrze wsiąkła w test :) zresztą czułam to już wcześniej, podświadomie, a dodam, że test robiłam przed terminem miesiączki :)

Szok że tak szybko i płacz że znowu przejdę przez poronienie.

O chol**a , i co teraz? Kilka tyg. dochodziłam do siebie.... :)Mojemu E. powiedziałam dopiero po prawie 2 tyg od wyonania testu...........