od chwili narodzenia powinny minac 3 dni, ale jesli twoje dziecko urodzi sie wieczorem jeszcze przed polnoca to to jest liczone jako pierwszy dzien, a potem musza minac dwie doby.Przez te dwa dni robia niezbedne badania i puszczaja do domu.

Prawdopodobnie 3 doby:)

zazwyczaj jest ,to 4 doba -3 pełne doby na pewno musisz pozostać w szpitalu tak jest w Polsce !

Jesli dziecko ma zoltaczke to nawet do tygodnia.

w UK mozesz wyjsc nawet tego samego dnia , jezeli np urodzisz rano i wszytko jest w porzadku i jesli chcesz sama isc do domu to wieczorem juz mozna wyjsc , trzeba tylko wrocic nastepnego dnia na kontrole do pediatry do szpitala z dzieckiem . Zwyczajowo w UK zostaje sie w szpitalu prze 48h .

NA 3-ci dzień powinnaś wyjść do domku

Ja byłam dwie doby.Mały nie miał żółtaczki więc czekaliśmy tylko na szczepienie które robi się w 2 dobie życia

urodziłam 22.12 o 17.35 a 24 grudnia o 18 wyszliśmy

ja byłam 2 doby:)

Rodzilam w Niemczech. 
Tu "zwyczajowo" zostaje sie ok. 3-5 dni. 

Mozna jednak zazyczyc sobie rowniez tzw. ambulante geburt, czyli idzie sie, rodzi, jak wszystko dobrze, to 3-6 godz. potem mozna isc do domciu.
Trzeba jedynie podac (przynajmniej gdy jest to 1-szy porod), ze sie ma polozna (nachsorgehebamme).

Mozna tez zostac 1 dzien i isc na wlasne zadanie do domu (ja tak robilam). Jednak tez trzeba miec polozna i potem we wlasnym zakresie trzeba isc do pediatry na badanie kontrolne miedzy 3. a 5. doba zycia dziecka.

Ja nigdy nie wytrzymalam tych "przepisowych" 3. do 5. dni. Szlam po 1. dniu. Teraz chcialam isc po tych kilku godzinach, ale kroplowka ze wzlgledu na odwodnienie pokrzyzowala plany, poszlam po 1. dniu.

W DE mozna tez rodzic w Geburtshaus, tam gdzie sa tylko polozne (ale jak ciaza jest bez komplikacji i trzeba sie przedstawic juz we wczesnej ciazy) i tez rodzi sie i kilka godz. pozniej idzie do domu.

Zalezy, co komu pasuje.

Niektore kobiety lubia polezec w szpitalu, ja - nawet w najlepszych warunkach, a na te w DE narzekac nie mozna, nie jestem typem, co lezy w szpitalu. W domku to inna atmosrfera, u siebie, a i polozna inaczej sie mna zajela niz w szpitalu.