« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
cheyenne
cheyenne

2014-02-07 13:47

|

edyt. 2014-02-07 13:54

|

Pozostałe

Uprzeć się i dokładać do wiktu i opierunku, mimo iż nie chcą??

Zaniemogłam. To znaczy muszę więcej siedzieć i leżeć, czyli prawie cały czas. Wstaję tylko kiedy muszę do toalety, albo już mam dość siedzenia. Wtedy wstaję i zaczynam normalnie działać aż do momentu kiedy znów boleści i skurcze daję mi się we znaki. Albo jak mój M mnie "pogoni od roboty" (zwykle działam jak nie widzi bo zaraz mnie odgania od pracy). Jestem osobą aktywną, która na tyłku nie usiedzi za długo. Leniem też nie jestem. Czasami to nawet zapominałam o odpoczynku, wypompowywałam się na maksa mimo ciąży (urodzona w poniedziałek, może dlatego); no i dlatego teraz od 32 tc muszę siedzieć i leżeć. Moja teściowa znowu do pracusiów nie należy... Sama z resztą powiedziała raz lub dwa, że jest bałaganiarą. Raz nawet usłyszałam jak ze swoją kuzynką gadała, i wygadała się że nie lubi jak ktoś siedzi i nic nie robi gdy ona coś działa. Ja wolę jak nie robi obiadu ani czegokolwiek, bo prawie zawsze zostawia po sobie syf. Wszystkie naczynia, przyrządy kuchenne które używa w trakcie gotowania, np. do zupy lub 2 dania albo czegoś innego, póki ja albo mój M tego nie sprzątnie leżą zwykle pół dnia albo do wieczora. Brrrrr....No imynon stop musimy to sprzątać wszystko po niej. Ba!! Żeby tylko z garami był problem to byłoby znośnie. Co dalej? Oooo, łazienka - jak ja albo mój łazienki nie wymyje to nikt nie ruszy; a w domu oprócz mojego M, mnie i teściowej jest jeszcze jej najstarszy syn a mojego brat. Zlew i muszla klozetowa mogą być "zasmarkane" i im to nie przeszkadza!!! A ja na to patrzeć nie mogę ;/ Następnie pod młotek idą podłogi w domu. Teraz ja nie moge tego sprzątać, więc wszystko na głowie mojego M. Ostatnio pozamiatał i pozmywał panele i odkurzył wykładziny. Nie minęła godzina a z zakupów wróciła jego matka i żeby było weselej, (mieszkamy w jednorodzinnym, z podwórkiem, na chodnikach miejskich piach) wparowała do domu w buciorach i naniosła ziarenek piasku. I jak tu się nie wkurzyć?! A jaka obraza majestatu jak się jej zwróci uwagę..a jak się burzy..a jak wrednie odpowiada... A jak znajduje tysiące głupich wymówek, które nijak mają się do sytuacji. No bo co, przecież prawda o sobie samym ponoć najbardziej boli. Jak ja załuję że nie pracuję zawodowo teraz, ze nie mam własnej tylko własnej kasy do dyzpozycji. Chcieliśmy się dokładać do rachunków, jedzenia itp., ale teściowa i brat mojego M nie chcieli, zebyśmy cokolwiek się dokładali. Ale ja wolałabym jednak, uparłabym się przy tym widząc jak jest. Bo czasami mam wrażenie, że traktuje się NAS czyli mnie i mojego jak służących..... Aha i jeszcze jedno - ja teraz może siedzę i leżę i mało robię, tyle że ona zwykle całe dnie leży lub śpi albo idzie na miasto do domu swego ojca i zająć się nim, i wtedy nie widzi że ja chodzę, pomagam mojemu np. ugotować obiad i posprzątać. Chyba myśli że w tym jej domu to krasnoludki są i wszystko SAMO SIĘ ROBI!!

A pytanie jest takie - uprzeć się i dokładac do wiktu i opierunku czy dalej być "służącą"?

Odpowiedzi

Bądź pierwszą osobą, która udzieli odpowiedzi!