Kocham męża tak samo jak dziecko, czasami nawet bardziej, ale to dziecku jestem bardziej, że tak to ujmę oddana. Gdyby ktoś kazał mi wybierać mąż albo dziecko, wybrałabym dziecko, ale kocham ich tak samo, tyle że zupełnie inną miłością.

Nie rozumiem takiego porównywania. Miłość do dziecka jest całkiem inna niż ta do partnera i nie ma sensu debatować, która jest większa. Ktoś tu rzucił pytaniem kto jest na pierwszym miejscu dziecko czy partner... ja odpowiedziałam że dziecko- a to dlatego że to właśnie moje dziecko potrzebuje teraz maksimum mojej uwagi i ono jest dla mnie ważniejsze niż moje małżeństwo-co nie znaczy że męża kocham mniej niż syna.

Ja mysle podobnie jak przedmowczyni:) Kocham moich chlopakow tak samo, i za synka i za meza poszlabym w ogien . Wiadome ze wiecej czasu poswiecam memu synkowi a nie mezowi, ale przeciez on teraz bardziej mnie potrzebuje,bo maz sam potrafi zjesc,ubrac sie :) hehe ale czy na pewno??:P taki maly zarcik:)

A co do sentencji.. Cos w tym jest:)-przynajmniej w tej srugiej czesci. Rozne sa przypadki przeciez...

Kocham moich chlopaków tak samo mocno...ale zgadzam się z fantasmagorią, że ta milość jest inna jesli chodzi o męża i inna wobec dziecka...silna tam samo ale inaczej sie kocha dziecko ;)))))))

dla mnie takie wartościowanie jest nie w porządku. jak pytanie "kogo kochasz bardziej, mamusię czy tatusia". wg mnie dzieci czy męża nie kocha się bardziej. kocha się inaczej.

coś w tym musi być na rzeczy.
ile jest kobiet tyle bedzie zdań na ten temat.
Ja sie z tym zgadzam

wg mnie nie można porównać dwóch odmiennych rzeczy jakimi jest miłość partnerska i miłość macierzyńska...

to tak jakby ktoś zapytał bardziej lubisz jeździć na rowerze czy bardziej lubisz kolor niebieski.

Ja się nie zgadzam. Ja kocham dziecko minimalnie bardziej niż męża z tego względu, że dziecko jest bezbronne i potrzebuje mojej miłości i opieki. A mąż poradzi sobie beze mnie i szybko mnie zastąpi inną.

Ja podobnie jak niektore z dziewczyn, nie sadze, zeby na miejscu bylo pytanie kogo kocham bardziej... moj maz jest moim wspanialym mezem i kocham go najbardziej na swiecie, moj synek jest moim wspanialym synkiem i tak sie sklada, ze tez kocham go najbardziej na swiecie.To samo tyczy sie chociazby rodzicow, ktorych takze kocham najbardziej na swiecie ;D

Mysle tez,ze aforyzm J.Jotema to okreslenie milosci bezwarunkowej do dziecka, widziana meskimi oczyma.

Co prawda nie mam męża. ale nie wyobrażam sobie bym mogła kogoś kochać bardziej niż moje nienarodzone dziecko. tyle miłości, czułości, troski, obaw o nikogo nie miałam jak właśnie o tą moją małą istotę. Zgadzam się w 100% z tą sentencją.