Przeglądając różne strony internetowa w poszukiwaniu mądrości odnoście zachodzenia w ciążę trafilam tu.
Na wielki przyjacielski portal gdzie z tego co widzę każda sobie pomaga :)
Staram się z moi chłopakiem o dzidziusia już ponad rok. Jesteśmy młodzi, wydawało mi się, że zdrowi i myślałam, że wszystko pójdzie gładko, a jedynym problemem będzie przymus rzucenia papierosów w ciąży. No niestety...
Na jednej z wizyt u lekarza pierwszego kontaktu uskarżając się na bardzo suchą skórę i trudności z pozbyciem się tych kilku zbędnych kg Pani Doktor zaproponowała abym sprawdziła hormon tarczycy. Niestety jej podejrzenia okazały się prawdą, mam niedoczynnośc tarczycy. Po wielkich wojach udało mi się dostac do endokrynologa i okazalo się, że zaczął u mnie dominowac hormon męski, potem na jaw wyszedł Zespół Policystycznych Jajników i problemy z przyśpieszoną akcją serca. Troszkę mnie to załamało, ale podniosłam głowę do góry i powiedziałam sobie, że muszę zawalczyc :) a mój chłopak pokazal mi wtedy na czym polega prawdziwa milośc i wspierał mnie jak tylko potrafił.  Czas mijał aż tu nagle bach(!!!) dwie kreski na teście. Mało nie oszalelliśmy ze szczęścia ponieważ na USG były dwa pęcherzyki, jednak nie trwało one długo bo w 9 tygodniu poroniłam. To był ogromny strzał dla naszej psychiki, aleee pozbieraliśmy się i starania rozpoczęliśmy od nowa.
  Niestety mój organizm ma dziwne poczucie humoru i znowu spłatał mi figla w postaci spóźniającej się 8 dni miesiączki, podzeszlam trzeźwo do sprawy, zrobilam badanie B-HCG no i okazało się, że w ciąży nie jestem, a szczerze mówiąc mialam cień nadzieji...
Znowu się nie udało. Poza terapią hormonalną postanowiłam zaufac troszke naturze i własnemu ciału.
Łykam olej z wiesiołka, piję wywary z pokrzywy odwiedziłam dietetyka, który pomógł ustalic mi sensowną i zdrową diete i odnalazłąm w internecie coś takiego jak joga hormonalna i od tygodnia ją praktykuję :)
A tak poza tym to się cziluję!! ;)