Mała od wczoraj gorączkowała. Minoł tydzien od szczepionki MMR. Wiec podaawałam jej srodki przeciwgorączkowe. W nocy o wpoł 10 dostała 39 temp dałam jej nurofen i przeszło. Obudziła sie z płaczem o wpół1 temp znów 39 dostała czopek niestety temp zaczeła rosnąc do 41,9 ( sprawdzone na 2 termometrach). Pogotowie kazałao zadz do szpitala bo skoro nie ma wymiotów biegunki to zbijac samemu

Szpital powiedział to samo , jak powiedzielismy ze chcemmy przyjechac to nie kazali.  Zalecili okłady i nurofen chodz mineło dopiero 40 min od czoopka.. Ale zaczełam sie szykowac. siostra mnie pakowała a ja małej robłam okłady (darła sie przy tym jakby ze skóry ją obdzierali - a ja razem z nią)  . Temp zaczeła spadac. Małą zasneła zmeczona z płaczu. Ja do pakowałam sie na wszelki przypadek. Rano znó 39 wiec pojechalismy do przychodni. Jestem u siostry 80 km od domu. Lekarka przyjeła mnie ale stwierdziła ze ona nic nie moze zrobic bo nie jestesmy jej pacjętem. Wysłała nas na szpital. Oczywiscie musiała skomentowac że po co do niej przyszłam jak mam nie daleko do domu. Powiedziałam ze szukam jak najblizej lekarza bo mała miała silną gorączke to znów powiedziała czy 80 km to duzo??

Pojechalismy na szpital tam trafilismy na bardzo fajną pediatrę pobrali małej krew i mocz bo osłuchowo wszystko oki. Ale od poc zątku obstawiała ze to od szczepionki (chodz Pani z osrodka uznała ze to nie mozliwe ze po 7 dniach od strzepienia jest gorączka). Mała straszie zniosła wizyte w szpitalu ciagle plakała, naszczescie wyniki oki gorączka spadła to moglismy jechac do domu w razie gdyby znow sie zaczeło mamy wrócic.

Sork iza błedy ale jestem tak zmeczona i zestresowana... Dzieki dziewczyny za słowa otuchy Mam ndzieje ze juz bedzie tylko lepiej