Blog: anna2101

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anna2101
anna2101

Do szpitala chodziłam od 28sierpnia co 3 dni. I tak w pt.2września na ktg pokazały sie skurcze porodowe.W prawdzie w ogóle ich nie wyczuwałam . Poszłam na porodówke razem z narzeczonym. Czekaliśmy na rozwinięcie akcji porodowej kilka godzin.Po jakimś czasie zaczęło się a tu nadal nic. Czułam mocne skurcze ale ktg ich nie pokazywało.Byłam załamana i zmęczona 7h czekałam az w kocu cos sie zacznie. o 21.00 trafilam na patologię ciąży. Tam poznałam kilka bardzo sypatycznych kobitek które miały problemy z ciążą i nawet nie były w 2/3 ciąży. Opowiedziały mi że łóżko ktore sobie wybrałam jest szczęśliwe jeżeli chodzi o szybki poród :) dlatego bardzo sie ucieszyłam.Skurcze czułam ale bardzo słabe. Dopiero około 1.00 w nocy zaczęły być bardzo bolesne. Chodziłam po korytarzu mając nadzieje ze znajdę położną ale ta spała wiec nie chciałam robić zbytnio zamieszania tym bardziej ze powiedziano mi kilka godzin wczesniej ze nic sie nie dzieje i ze marudze.a skurcze które sie nie pokazują na ktg nie istnieją :/ strasznie byłam zła na te babki. Chodziłam 1,5h w te i we wte raz na korytarz,raz do pokoju,raz do łóżka.W między czasie chodząc co 10 min do łazienki załatwić potrzebę. W końcu nie wytrzymałam.Poszłam i ją obudziłam. Ta zabrała mnie na badanie i powiedziała ze skurdze rzeczywiście są ale szyjka nie chce się skrucić(prawdopodobnie dlatego ze w 28tyg leżałam w szpitalu i dostawałam leki powstrzymujące poród).Przyszła druga położna która powiedziała ze przesadzam i ze nic sie nie dzieje. Jednak na szczęście pierwsza Pani jej nie posłuchała i idąc na porodówkę spotkałyśmy Doktora. Lekarz mnie zbadał i kazał natychmiast lecieć na porodówkę bo sie zaczęło. Na porodówkę trafiłam koło 3.00 w nocy. Niedługo potem przyjechał mój M. Skurcze się nasilały ale szyjka nie chciała sie skrócić.Chodziłam po korytarzu by się skróciła i by zrobiło się rozwarcie. Bujałam się na piłce i brałam ciepłe prysznice na złagodzenie bólu i wzmocnienie skurczy . Ból był duży (jednak myślalam ze będzie gorzej) .Wisiałam na moim ukochanym który omało nie wyszedł z siebie. Podłączono mi kroplówkę wzmacniającą. Koło 12 podłączono mi oksytocyne. Pomogło .Znieczulenie dostałam jedynie takie które mnie usypiało. Zasypiałam na 3 min a kiedy skórcz się zbliżał budziłam się. Moja mama zamieniła się z M. i przyszła na porodówkę. Skórcze partę zaczęły się ok 15.30 ,nie pozwolono mi przec ponieważ mała WI była źle ułożona i musiałam wytrzymac ból aby szyjka się otworzyła. Gdy tak się stało położna przekręciła małą i o 16.20 pozwolono mi przeć.byłam w niebowzięta.Położna bardzo mnie dopingowała mówiąc ze świetnie sobie radze i że robie idealnie wedłóg jej zaleceń. I nareszcie o 17:05 Wiktoria wyszła na swiat. Położono mi ją na przuchu .Wtedy mogłam ją przytulić.O dziwo się nie popłakałam.Byłam w takim szoku ze to juz po wszystkim.ze tak szybko poszło.Kiedy Wiktoria była ubrana a ja zszyta czekałyśmy na miejsce na jakims odziale.Położna sie zapytała czy ma ją zabrać bym odpoczęła ,jednak wolałam by została przy mnie.Z początku leżałyśmy na patologii bo nie było miejsc na położniczym.Ale 2 dnia trzfilysmy na odpowiedni oddział.

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
miki0011

Ojejej. ;) Dobrze, że masz już to za sobą:) Lubię czytać takie opisy porodów.:) Nie ukrywam, że niektóre mnie przerażają... Too zdrowia dla Ciebie i córeczki :*

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anna2101

Nie ma tragedii naprawde :) ja myślałam ze będzie gorzej. Po tym wszystkim co mi opowiadano strasznie sie bałam. Ale napewno chce mieć następne dziecko :) Uczucie niesamowite :)