Z racji tego że są wakacje, postanowiłam zacząc na nowo jeżdzic na rolkach. No i stało się. Wczoraj wracając z kuzynem z nad jeziora pękły mi wiązania w rolkach ( takie plastikowe przez które przeciąga się sznurki ) i wpadłam wprost pod samochód!. Na szczęście była to mała droga i samochód jechał dośc wolno! Nie prawdą jednak jest że gdy człowiek graniczy ze śmiercią, poniekąd, wręcz widzi slajdy ze swojego życia. Chyba moja przygoda nie była aż tak tragiczna, bo ja tak czegoś niestety nie doświadczyłam ; ). Mam złamane żebro, zbitą miednicę, mnóstwo siniaków i spuchnięty fioletowy palec u stopy  ; D z rolkami o wiele gorzej, beczałam jak dziecko o nie, bo nie wyobrażam sobie że mogłabym już na nich nigdy nie pojechac. Właśnie przyjechałam do domu i jem sobie z Elką lody, jak tak na nią patrzę to cieszę się że nic poważniejszego mi się nie stało!! Bo gdybym miała pozbawic ją kolejnego rodzica, brr. Nie chce nawet o tym myślec.       

        Miłej niedzieli! Całej i zdrowej! : *