Blog: atoka

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
atoka
atoka

Dzisiaj nieprzespana noc. Nie dosc, ze z 6 razy latalam do lazienki to jeszcze zaczely mnie dreczyc sprawy natury logistyczno-mieszkaniowej.

2 lata temu kupilismy mieszkanie 3-pokojowe w miescie A. Tu sie wychowalismy i tu planowalismy spedzic reszte zycia. Kredytu mamy na nie szczesliwie jeszcze tylko 6 lat (a nie 30) ;). Niestety, szanse na kariere zawodowa w miescie A sa praktycznie zerowe. Poltora roku temu moj maz dostal swietna propozycje pracy w miescie B. Sama go zachecalam do podjecia ryzyka, bo w glebi serca zawsze chcialam sie stad wyrwac. Nowa praca jest rewelacyjna, zarowno pod wzgledem rozwoju jak i zarobkow. Maz jest bardzo zadowolony. I tak od poltora roku jestesmy malzenstwem weekendowym, bo ja pracuje na miesjcu. 

Plan byl taki, ze jak pojde na zwolnienie to przeniose sie do meza, a to mieszkanie wynajmiemy. Z tym nie powinno byc problemow ze wzgledu na lokalizacje blisko uczelni. No i teraz zblizamy sie do realizacji tego planu. Problemem dla mnie jst mieszkanie, ktore wynajmuje maz. Jego zalety:

+ dobra lokalizacja,

+ niska cena,

+ sensowna wlascicielka, z ktora da sie dogadac.

Wady:

- jest to 1 pokoj z kuchnia i boje sie, ze bedzie nam ciasno z malenstwem,

- nie jest urzadzone tak, jak bym chciala, a inwestowac w nieswoje nie mozemy.

W dodatku pozostaje przeniesienie kilku sprzetow i upchanie ich po rodzicach, bo nie wszystko mozemy ze soba zabrac (malo miejsca), a szkoda zostawic pod wynajem, np. studentom.

Maz przyjezdza tylko na weekendy, wiec czasu na wszystko, cala przeprowadzke jest niewiele. Poza tym doskwiera mi 'bezdomnosc'. Jakos instynkt budowania gniazdka sie powoli we mnie budzi. Z jednej strony wszytko idzie wg planu, z drugiej... boje sie teraz tych zmian. Aha, mieszkania w miescie B nie bedziemy kupowac, bo po prostu traktujemy je jako przystanek w karierze meza, a nie miejsce docelowe.

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
diablicapaulina

Ja tez latam w  nocy po 6 razy :D

 

Co do sprawy mieszkaniowej, to tez otatnio mialam niezle dylematy.  Po przeczytaniu calosci sama nie wiem jak bym sie z ta sytuacja czulam. Z jednej strony byli byscie razem, z 2 zyli byscie w scisku majac wlasne przestronniejsze mieszkanie.Nie byli byscie u siebie... Ojoj niby decyza powinna byc prosta, by rodzina byla razem, ale chyba wcale nie jest :) U mnie maz tez mial prace zmienic. Mial isc do lepiej platnej ale oddalonej 40km (korki), i pracowac tydzien na dzien, tydzien na noc.No ale po wykalkulowaniu wszystkiego doszlismy do wniosku, ze jak bedzie placil 300-400eu na paliwo miesiecznie, to i tyk wyjdziemy na zero. I szczerze sie ciesze, ze nie zmieni tej pracy, bo przynajmniej bedzie wracal zawsze na obiad do domu, i w nocy bedzie w lozku,

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mrskatmur

Decyzja nie jest latwa ale dacie razde bo bedziecie razem tym bardziej ze tak jak piszesz to tylko przystanek. Powodzenia :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
atoka

Mnie to wkurza najbardziej ta ciagla tymczasowosc. Jedna polowa mnie domaga sie zmian, a druga stabilizacji. Mieszkalismy juz z mezem w kawalerce, takiej 19 metrowej i bylo naprawde ciezko. Teraz jest 30 metrow, ale bedzie nowy lokator, wiec bedzie hardkor :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mrskatmur

My zanim sie ustabilizowalismy mieszkaniowo a nastapilo to pod koniec zeszlego roku :) przeprowadzalismy sie 7 razy - to dopiero hardcore :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamadextera2009r
Atoka w sumie to masz ciężki orzech do zgryzienia, powiem jedno kochana samej z niemowlakiem będzie cieżko. Mam pytanko czy dobrze wpisała metrażu swojego mieszkania tzn 30 m i 3 pokoje? :? Hmm ? Ja mam dość duża kawalerke bo ma 42m mam jeden wielki pokój, można rowerem jeździć :) i oczywiście kuchnia, toaleta etc. Dodam ze jeśli mieszkania jest w centrum koło uczelni to za 3 pokoje spokojnie weźmiemy 2000 z pocalowaniem w rączke :) więc może to tez jeden z argumentów który będzie za przeprowadzka. dodam ze Ja swoje m1 tez wynajmuje , przez okres ok 2 lat nic nie jest zniszczone i problemów z lokatorom nie mam żadnych.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katita

A ja wcale bym sie nie przeprowadzala,macie Wasze mieszkanie i maz jest w weekendy,po co komplikowac sobie zycie

Choc da sie zyc w pokoju z kuchnia,wiele z nas tak mieszka,mieszkalo to jednak lekko nie jest a po co sie meczyc jak macie swoje i duzo wieksze,maz i tak pracuje,wiec wiele Ci z dzidzia nie pomoze w tyg i sadze ze w Waszym miescie napewno sa osoby na ktore mozesz liczyc w razie co i sama piszesz ze nie bedziecie kupowac mieszkania w miescie B bo traktujecie je tylko jako stopien w karierze

Zastanowcie sie jeszcze raz

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
atoka

@mamadextera2009r: trzy pokoje to 60 metrow, a ta kawalerka to 30.

@katitaPoltora roku zylismy osobno i trzymalo nas tylko to, ze w koncu bedziemy razem. IMHO nie ma juz co odwlekac, tym bardziej, ze i ja kariery tutaj nie zrobie ;). Plany zyciowe nam sie w ostatnim roku zupelnie przeorganizowaly i sytuacja z praca poza rodzinnym miastem nie jest raczej tymczasowa. Wrecz to jedyne pewne zrodlo utrzymania. Szczerze myslalam, ze szybciej uda sie znalezc ciekawsze lokum, ale lepsze male, dosc czyste i z sensowna wlascicielka, niz duze, do remontu i w dodatku drogie. Zobaczymy jak bedzie. Jak dojdziemy do sciany w kawalerce to bedziemy szukac wiekszego do wynajecia. Kurde, trzeba byc elastycznym.