Jak w temacie, wczoraj wybralam sie do lekarza, a wizyta na dzisiaj. Zgubilam PIT 11, malo co ie zapomnialam zrobic oplat za mieszkanie, nawet nie wiem o czym zapomnialam. Powoli ucze sie do egzaminu doktorskiego, ale moja promotorka miala jazdy w swieta. Kosztowalo mnie to tyle stresu, ze jestem w stanie walnac to wszytko w cholere. A teraz nie dzwoni i nawet nie wiem, kiedy ten egzamin. Powinnam sie niezle przygotowac, zarowno naukowo jak i logistycznie, bo czeka mnie jazda na drugi koniec Polski, a nie znam terminu.

Z innych spraw to ogladalismy wozki i lozeczka. Poki co to tylko sprawa fotelika dla Malucha jest jasna: bedzie Maxi Cosi Cabriofix - optymalny stosunek ceny do bezpieczenstwa. Z wozkow to musi miec duza gondole i byc na pompowanych kolach, jakby do tego niezla masa byla i skretne przednie kola to poezja. No ale jeszcze bedziemy sie rozgladac po sklepach, chyba z miarka bedziemy chodzic. Te male gondolki mnie przerazaja, bo nie wyobrazam sobie przesadzac malucha do spacerowki w srodku zimy. Jedna decyzja a tyle problemow, az sie boje co bedzie jak przyjdzie do reszty zakupow.

A tatus w tym tygodniu sie zaskoczyl faktem, ze lada moment trzeba sie zapisac i zaczac uczeszczac na szkole rodzenia. Heh, jak ten czas szybko leci :). Mlody kopie, ze nie moge sie skupic, rusza sie i wierci. Jak to fajnie go czuc :)