Dzisiaj byłam bardzo zaskoczona wizyta położnej środowiskowej, bo u nas w miejscowości a mieszkam na wsi nie było nigdy jej. a tu się okazało ze się jedna załapała z okolicy i dorabia sobie. Na początku myślałam że moze chce mnie naciągnąć na kase. ale nie, powiedziała że fundusz jej płaci. No więc babka troche starsza i nawet fajna wszystko normalnie wyjaśniła co do porodu, jak się odbywa jak mam odychać. Co mnie ogólnie czeka. Oczywiście stwierdziła ze 15 kg to już dosyć za dużo przytyłam i żebym juz sie ograniczała w  słodkościach. Dużo za to mleka, ryb i mięsa, warzyw owoców. Stwierdziła również że z jej doświadczenia to urodze w 39 tyg bo dziewczynki wcześniej wychodzą. No chciałabym żeby jej się to sprawdziło bo wtedy bym miała probelm z obroną rozwiązany i więcej czasu na opoczynek. Zobaczymy jak to będzie. Nastraszyła mnie również bo opisywała mi wody płodowe i pyta mi się czy mi sie sączą. a ja że nie mam pojęcia bo po założeniu pessaru mam białawy śluz ale czasem jest on troche wodnisty i skąd mam wiedzieć czy to nie wody. mówi że to sie da poczuć po zapachuu, no tak ale jak to rozróżnić jak nie znam tego zapachu. czasem moze lecieć śluz z wodami i co. namąciła mi w tej kwestii w głowie.  mam nadzieję że jakoś przeżyje ten poród bo już nie moge się z jednej strony doczekac a z drugiej wszystko mnie boli. Dzisiaj w nocy nie wiem czy mi sie to śniło czy to było naprawde kuło mnie w dole brzucha i w kroczu.. ale pojutrze mam wizyte mam nadzieję ze coś więcej się dowiem