« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marcysiaaa20
marcysiaaa20

2012-02-24 11:15

|

Ginekologia

co do nacinania krocza

u nas w szpitalu ,robią to każdej kobiecie po kolei ,twierdząc że do dla nas będzie lepiej i(szybciej wszystko pójdzie )
...
mi przed porodem dawali zgodę do podpisania do nacięcia krocza...i nie pytali czy chce ,tylko że mam podpisać i już ...

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dona162

Ja rodziłam w Norwegii, jeśli bym się nie zgodziła to by nie wykonali nacięcia. Ale położna mi wytłumaczyła, że widzi że słabo się \"rozciągam\" i mogę solidnie pęknąć(to zależy od wielu czynników m.in. od zawartości włókien kolagenowych i od kondycji kobiety) i bezpieczniej będzie jeśli mnie natnie, więc się zgodziłam. Gorzej było później po założeniu szwów bo jeden po jakimś czasie puścił:(((
Moim zdaniem to głupota żeby zmuszać kobietę do nacięcia krocza, mój gin w PL mówił, że nie zawsze jest to konieczne.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pcmonia

Nie wiem, czy tam gdzie rodziłam wykonują ten zabieg rutynowo. Ja miałam nacięcie, ale najpierw w środku pękłam i bardzo mnie bolało przy parciu, a dzięki zabiegowi nacięcia szybciej to poszło, a więc w trakcie porodu byłam zadowolona, że mnie nacięli. Po porodzie byłam już mniej zadowolona, a teraz już tego wszystkiego nie pamiętam i też jestem zadowolona ;-)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pcmonia

Mojej znajomej też nacięli, traktując to jako oczywistą oczywistość, miała problemy w związku z tym już po wyjściu ze szpitala, bo musieli jej drugi raz szwy zakładać i ogólnie niedobrze się goiło:( Czy zabieg u Niej, był potrzebny nie wiadomo, bo wykonują go taśmowo akurat w tym szpitalu. Ja osobiście wolałabym tego zabiegu uniknąć...
Też tak myślałam, że wolała bym uniknąć nacięcia, ale powiem Ci tak, będzie jak będzie, raczej tego nie zmienisz, a jak będziesz słuchała i czytała różne rzeczy na ten temat, to tylko dodatkowe nerwy stracisz. W trakcie porodu i tak będzie ci to obojętne, a po porodzie będziesz szczęśliwą mamusią i szybko się wszystko zagoi. Ja jestem prawie 11 miesięcy po porodzie i nacięcie mnie nigdy nie boli, a w środku gdzie pękłam, na zmianę pogody czuję ból.

mi nie dawali nic do podpisania tylko przy parciu położna pytała czy wyrażam zgode na przecięcie krocza ale w końcu nie zdążyła naciąć, bo samo pękło

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pcmonia

Mojej znajomej też nacięli, traktując to jako oczywistą oczywistość, miała problemy w związku z tym już po wyjściu ze szpitala, bo musieli jej drugi raz szwy zakładać i ogólnie niedobrze się goiło:( Czy zabieg u Niej, był potrzebny nie wiadomo, bo wykonują go taśmowo akurat w tym szpitalu. Ja osobiście wolałabym tego zabiegu uniknąć...
Też tak myślałam, że wolała bym uniknąć nacięcia, ale powiem Ci tak, będzie jak będzie, raczej tego nie zmienisz, a jak będziesz słuchała i czytała różne rzeczy na ten temat, to tylko dodatkowe nerwy stracisz. W trakcie porodu i tak będzie ci to obojętne, a po porodzie będziesz szczęśliwą mamusią i szybko się wszystko zagoi. Ja jestem prawie 11 miesięcy po porodzie i nacięcie mnie nigdy nie boli, a w środku gdzie pękłam, na zmianę pogody czuję ból.
Powiem Ci tak, wolałabym uniknąć nacięcia, ale jeśli trafię na fajną położną, która mi powie, że w moim przypadku pęknięcie będzie gorsze, że słabo się rozciągam itd. to ok... Tylko wolę widzieć sens zabiegu. Przecież nie jest tak, że każda kobieta albo pęknie albo ją natną, to już od Jej organizmu zależy i dobrze by było żeby w szpitalach stosowali takie indywidualne podejście, a nie rutynowe nacięcie i z głowy...
Niedaleko mnie jest prywatna klinika i tam robią bardzo mało nacięć, ale trzeba u nich prowadzić ciążę co nie jest tanie, a przyjmują tam do porodu, pacjentki bez powikłań (co dla mnie jest dziwne) Nie wiem jak to dokładnie wygląda, ale masują tam krocze jakiś czas przed porodem ( nie jestem w stanie napisać czy przyjmują na oddział wcześniej). Tak czy inaczej ja całe, życie coś trenowałam i jestem bardzo dobrze porozciągana, na szkole rodzenia położna mówiła, że mam duże szanse uniknąć nacięcia. Na sali porodowej się okazało, że nie dość, że nie uniknęłam nacięcia, to jeszcze pękłam w środku przez to, że trenowałam, bo mięśnie za bardzo trzymały, a ja mocno poparłam i poszło. Po porodzie na to nacięcie patrzy się z innej perspektywy.

Mnie nacięli a i tak miałam problem żeby wydać synka na świat. Mimo nacięcia wydawało mi się że mnie rozerwie podczas rodzenia główki :/ Ale kobiecie na sali obok szło tak dobrze, że jej nie nacięli. Więc mogę powiedzieć, że tego w moim szpitalu nie robi się rutynowo.

W Gliwicach nie. Na izbie przyjęć pytali tylko, czy chcę lewatywę. Nacięcie krocza mi zrobili, ale za moją zgodą i z przyczyn medycznych, dziecku zaczęło spadać tętno. Położna dwa razy mnie pytała, czy napewno się zgadzam, zapewniała, że to konieczne i przepraszała, że musi. Gdybym się nie zgodziła, to pewnie by oszczędziła krocze, kosztem dzieciaczka, a tak miał 10 pkt!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ann2902

Oczywiście, że w PL w PRAKTYCE nie ma jeszcze czegoś takiego jak standard opieki okołoporodowej... bo w teorii to owszem, jest wszystko pięknie napisane, ale respektowane nie zawsze jest. Każdy szpital rządzi się swoimi wewnętrznymi prawami, mało tego większość położnych też robi jak im pasuje. Choć ja akurat nie mam na co narzekać, bo na położna odbierającą poród trafiłam świetna. A krocze nacinane miałam, zostałam zapytana czy wyrażam zgodę i dałam położnej wolną rękę, żeby robiła co uważa za słuszne. Zrobiła i nie narzekam, po nacięciu poszło już sprawnie i wszystko się ładnie wygoiło, 3 dni po porodzie w ogóle nie czułam, że rodziłam. Samego nacinania nie czułam wcale, bólu podczas zszywania też nie. Co nie zmienia faktu, że uważam, że na rutynowe nacinanie nie ma się co zgadzać, bo nie zawsze jest ono konieczne, wszystko wychodzi w trakcie.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fefelinka

Rodziłam 2 tygodnie temu i nie miałam nacinanego krocza. Na szczęscie:) bo nawet w trakcie porodu się tego obawiałam:) Położna uznała, że w moim przypadku nie jest to konieczne. Co prawda miałam 2 pęknięcia, każde po 0,5cm, więc malutkie:) i założyli mi 2 małe szwy. Jestem zadowolona, że nie nacinali mnie, bo tych pęknięc w ogóle nie czułam i tydzień po porodzie nie było po nich śladu a nacięcie czułabym na pewno.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
asiuleqq

http://www.rodzicpoludzku.pl/Porod/Naciecie-krocza-czy-mozesz-tego-uniknac.html

Ja bym nie podpisała. Masz do tego prawo. Jak pojechałam do szpitala, na porodówce powiedziałam na wejściu położnej, że nie wyrażam zgody na nacięcie (chyba, ze od tego będzie zależało moje życie albo dziecka), ale poród i tak cc się zakończył. Polecam stronę Rodzicpoludzku.pl tam jest dokładnie napisane jakie masz prawa. Przed swoim porodem razem z narzeczonym tą stronę całą przelecieliśmy. Po tym jak słuchałam jak się niektóre kobiety traktuje na porodówce doszłam do wniosku, że nie dam się traktować jak śmiecia.